Grzegorz Wójtowicz o stopach procentowych

Bank centralny jest zdeterminowany, by w tym roku ograniczyć wzrost cen do 6,8%, a przede wszystkim, by osiągnąć cel średnioterminowy - inflację mniej niż 4-procentową na koniec 2003 r. Taką deklarację złożył wczoraj członek Rady Polityki Pieniężnej Grzegorz Wójtowicz podczas seminarium zorganizowanego przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN. - Nie stać nas już na dwucyfrową inflację. Dlatego utrzymujemy wysokie realne stopy procentowe. To, że przy tej okazji mamy aprecjację złotego, bo do Polski napływa dużo kapitałów krótkoterminowych, to koszt starań o osiągnięcie celu inflacyjnego - powiedział G. Wójtowicz. Dodał jednak, że kierowanie się przez NBP - zamiast na przykład inflacją średnioroczną - 12-miesięczną inflacją notowaną na koniec grudnia każdego roku jest sprawą umowną i dyskusyjną. - Wielka była chociażby różnica między inflacją po październiku 1998 r., kiedy wyniosła 9,9%, a wskaźnikiem 12-miesięcznym po lutym 1999 r., który spadł do 5,6% - przypomniał. Jego zdaniem, logiczną konsekwencją skupiania się przez NBP na realizacji celu inflacyjnego powinno być upłynnienie kursu złotego.G. Wójtowicz wyjaśnił motywy kilku ostatnich, kontrowersyjnych decyzji RPP o zmianie stóp. Jak stwierdził, spadek inflacji na początku 1999 r. był zachętą do obniżenia stóp o ok. 3 pkt. proc., jednak RPP popełniła wówczas błąd, źle prognozując tendencje w polityce fiskalnej - okazało się, że wyjątkowo wysokie były koszty wprowadzanych wtedy reform. W rezultacie, w listopadzie ub.r. stopy podniesiono o ok. 3,5 pkt. proc. Dodając do tej podwyżki jeszcze 1 pkt. proc. w lutym 2000 r., NBP chciał przełamać inercję oczekiwań inflacyjnych. Z badań wynikało bowiem, że bankowcy, przedsiębiorcy i gospodarstwa domowe spodziewają się wysokiego poziomu cen.Prof. Adam Lipowski z INE PAN powiedział wczoraj, że walka z inflacją jest Polsce potrzebna, gdyż na dłuższą metę duża dynamika cen szkodzi wzrostowi PKB. W skuteczność zwalczania inflacji poprzez podwyższanie stóp procentowych wątpi natomiast prof. Jan Macieja. Jego zdaniem, za wzrost inflacji odpowiedzialny jest przede wszystkim rząd, który w 1999 r. interweniował na rynku rolnym i wypłacił większe niż początkowo planowano odprawy odchodzącym z kopalń górnikom. - Wysokie stopy procentowe obniżą tempo wzrostu PKB i przyczynią się do podtrzymywania dużego bezrobocia - powiedział J. Macieja. G. Wójtowicz nie chciał wczoraj komentować polityki fiskalnej, dał jednak do zrozumienia, że wysokie stopy procentowe będą zniechęcać rząd do zamieniania oszczędności na konsumpcję.Z tezą o konieczności ostrego i za wszelką cenę zwalczania inflacji polemizowała prof. Danuta Gotz-Kozierkiewicz. Jak powiedziała, ocenia się, że w USA obniżenie inflacji z 10% do 2% kosztowało 20% tamtejszego PKB.

JACEK BRZESKI