Wzbierająca fala pierwotnych ofert publicznych
Japonia pozostaje wciąż w tyle za USA pod względem upowszechnieniainternetu, ale z tempa, w jakim zyskuje tam zwolenników tzw. nowa gospodarka, wynika, że branża high-tech pozostanie najbardziej dynamiczną częściąmiejscowego rynku kapitałowego.
Pomimo znacznych wahań notowań spółek high-tech na japońskim rynku kapitałowym pojawiają się wciąż nowe firmy internetowe i informatyczne. W ubiegłym roku przeszło sto tego rodzaju przedsiębiorstw wprowadziło swoje walory do obrotu publicznego, a rok bieżący powinien przynieść wzrost liczby pierwotnych ofert do dwustu. Byłby to rekord, który zostanie zapewne pobity, gdyż oczekuje się, że w przyszłym roku liczba IPO zwiększy się przeszło dwukrotnie.Według tygodnika "Barron's", który zamieścił opracowanie poświęcone internetowi w Japonii, jest tam wciąż nadmiar kapitałów czekających na ulokowanie w intratne, choć ryzykowne, przedsięwzięcia. Z drugiej strony, istnieje w tym kraju wiele nowych firm internetowych, ale do niedawna nie miały one pewności, jak uczestnicy rynku kapitałowego zareagują na wprowadzenie ich akcji do obrotu publicznego. Ostatnio doszło do zbliżenia oczekiwań obu stron, czego efektem był niezwykle szybki wzrost notowań na regulowanym rynku pozagiełdowym Jasdaq, gdzie pojawiła się większość japońskich spółek high-tech. W zeszłym roku wyniósł on aż 214%. Znamienne jest przy tym, że ponad dwie trzecie wzrostu przypadło na tylko 22 firmy dysponujące najnowocześniejszą technologią, a zaledwie dwie z nich - Yahoo Japan oraz Trend Micro, wyspecjalizowana w oprogramowaniu antywirusowym - miały w tej zwyżce aż 32-proc. udział.Te imponujące wyniki, a także sukcesy zeszłorocznych IPO oraz zapowiedzi nowych ofert publicznych skłoniły giełdę tokijską do uruchomienia w grudniu ub.r. specjalnego rynku dla spółek high-tech, popularnie nazywanego Mothers. Ponadto w czerwcu br. ma powstać Nasdaq Japan, organizowany przez Nasdaq, giełdę w Osace i inwestora internetowego Softbank. Inicjatywom tym towarzyszy szybki rozwój internetowych usług maklerskich, któremu sprzyja ogólna reforma tamtejszego systemu finansowego.Japoński rynek high-tech ma swoją specyfikę. Uwagę zwraca zwłaszcza jego mała płynność, której przyczyną jest niewielka część walorów (kilka do kilkunastu procent) wprowadzonych przez firmy informatyczne do obrotu publicznego. Sprawia to, że ich notowania są znacznie wyższe od i tak wygórowanych cen akcji analogicznych spółek amerykańskich. Na przykład, kapitalizacja rynkowa Yahoo Japan przekracza aż 3000 razy uzyskane w 1999 r. dochody, podczas gdy dla jej firmy macierzystej wielokrotność ta wynosi 900.Podobnie jak w innych krajach, również w Japonii internetowa hossa zaczyna budzić niepokój przed nagłym jej załamaniem. Zwolennicy najnowocześniejszych środków łączności nie podzielają tych obaw. Ich zdaniem, rozwój internetu powinien poprawić efektywność w całej gospodarce japońskiej, pobudzając pierwsze wyraźne ożywienie aktywności ekonomicznej od około dziesięciu lat. Wprawdzie - według szacunków - dojdzie do zmniejszenia o około 830 tys. osób zatrudnienia w tradycyjnych branżach, ale w ciągu pięciu lat powstanie 3,67 mln nowych miejsc pracy. Jednocześnie zostaną zlikwidowane bariery strukturalne, takie jak biurokracja, które hamują obecnie wzrost gospodarczy.Siłą napędową przemian powinny być takie spółki, jak Softbank czy Hikari Tsushin, które nie są obciążone balastem tradycyjnej działalności. Inne firmy będą musiały dokonać gruntownej reorientacji, przekształcając się w znacznym stopniu z producentów towarów w dostawców usług.Według Andersen Consulting oraz ekspertów japońskich, wartość e-commerce między przedsiębiorstwami osiągnie w 2004 r. 83,8 mld USD, a internetowego handlu detalicznego 62 mld USD. Liczba użytkowników internetu w Japonii powinna wzrosnąć w ciągu trzech lat do 135 mln. Zwiększy się też sprzedaż komputerów osobistych oraz upowszechnienie telekomunikacji bezprzewodowej, poprawiając dostępci internetowej.Dość powszechny optymizm nie może przesłonić licznych trudności. Opory wobec rewolucji internetowej mają japońskie koła polityczne ze względu na jej negatywne skutki społeczne. Większość czołowych banków dostrzega poważne problemy organizacyjno-techniczne, a liczne przedsiębiorstwa obawiają się zerwania tradycyjnych więzi z dostawcami i odbiorcami.Internetowe przemiany w Japonii oraz gorączka na tamtejszym rynku high-tech są dopiero w początkowej fazie, ale szybko rosnąca liczba użytkowników internetu pozwala przypuszczać, że proces ten będzie zyskiwał coraz liczniejszych zwolenników, a zainteresowanie akcjami firm rozwijających najnowocześniejsze formy łączności stanie się wkrótce nie mniejsze niż w USA.
A.K.