Inicjatywa SEC przeciw nadużyciom

Amerykańska komisja papierów wartościowych (SEC) podjęła wysiłki w celu stworzenia specjalnego automatycznie reagującego systemu, który miałby na celu wyeliminowanie z internetu ludzi, którzy naruszają przepisy dotyczące rynku kapitałowego. Mechanizm ten polegałby na monitorowaniu publicznych stron internetowych, serwisów poczty elektronicznej oraz odbywających się dyskusji online. Każde podejrzane słowo czy wyrażenie, takie jak np. "możesz stać się bardzo szybko bogaty", byłoby natychmiast kopiowane do specjalnej bazy danych, analizowane i ewentualnie użyte jako dowód przy wszczęciu postępowania przez komisję. Ponadto chce ona mieć też dostęp do adresów e-mailowych oraz związanych z nimi danych osobowych, co pozwoliłoby na identyfikowanie osób związanych z ewentualnymi przestępstwami. Komisja poinformowała, że już otrzymuje propozycje od dostawców odpowiednich urządzeń potrzebnych do nadzoru internetu. Poza SEC podobne systemy monitoringu sieci mogą wprowadzić również inne instytucje federalne. Chęć poczynienia takiego kroku wyraziła także komisja nadzorująca transakcje na rynku derywatów dotyczących surowców i produktów rolnych.Jak pisze "The Wall Street Journal", inicjatywa podjęta przez amerykańskie instytucje spotkała się w wielu przypadkach ze zdecydowanym sprzeciwem. Jednym z oponentów jest renomowana firma audytorska PricewaterhouseCoopers, która została zaproszona przez SEC do dyskusji na temat tego projektu. Według przedstawicieli PwC, wprowadzenie monitoringu internetu może naruszyć konstytucyjne prawo do ochrony prywatności i może dotknąć niewinnych ludzi. - Znam bardzo wiele powodów, dla których ludzie chcą pozostawać anonimowi w internecie i czynią to w świetle prawa - uważa Scott Charney z PcW, dawny specjalista ds. przestępstw komputerowych w Departamencie Sprawiedliwości. Ponadto SEC może spotkać się za sprzeciwem największych operatorów internetowych, którzy nawet publiczne dyskusje online uważają za swoją własność. Taką politykę stosuje np. koncern America Online (jego serwisy poczty elektronicznej znajdują się na czele listy SEC, dotyczącej najbardziej groźnych miejsc w internecie), który rutynowo zabrania komukolwiek z zewnątrz dostępu do jego danych.Ponadto w Stanach Zjednoczonych trwa teraz publiczna dyskusja na temat ochrony prywatności użytkowników internetu. Za takimi rozwiązaniami opowiada się m.in. amerykańska federalna komisja ds. handlu oraz większość władz stanowych.SEC jest jednak zdecydowana na wprowadzenie monitoringu. - Komisja papierów wartościowych od dawna prowadzi swoje czynności w taki sposób, aby nie naruszać prywatności podejrzanych osób i w tym przypadku będziemy postępować podobnie - tłumaczy George C. Brown, asystent szefa SEC. Zapewnił, że komisja nie będzie sprawdzać e-maili czy innych sposobów komunikowania się osób, które nie czynią tego na forum publicznym.O brak środków na wprowadzenie monitoringu SEC nie musi się martwić. Kongres USA przyznał jej na ten rok dodatkowe 12,5 mln USD, które mają być wykorzystane na zwalczanie przestępstw rynkowych dokonywanych za pośrednictwem internetu.

Ł.K.