Podatki w 2001 r.
Definicja firmy zależnej i uregulowanie transferu środków za granicę - to główne punkty nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, którą w czwartek zajmie się sejmowa Komisja Finansów Publicznych. Nowela ma też obejmować zmiany w tabeli amortyzacji i kilka poprawek "precyzujących".Przeciw fikcyjnymtransakcjomJak powiedział PARKIETOWI poseł UW Stanisław Kracik, dwie najważniejsze poprawki mają na celu dostosowanie polskiego prawa podatkowego do wymagań Unii Europejskiej. Definicja firmy zależnej potrzebna jest m.in. do określenia kryteriów, przy spełnieniu których należy prowadzić dodatkową dokumentację podatkową transakcji między podmiotami powiązanymi. Ma to zapobiegać fikcyjnym transakcjom zawieranym w celu ominięcia fiskusa między spółkami zarejestrowanymi, np. w rajach podatkowych, a zależnymi od firm w kraju. Podobne rozwiązania, w których podstawowym kryterium była wartość transakcji, proponował już rząd w projekcie ustawy o CIT, jednak nie weszły one w życie, gdyż "nie zmieściły się" się w nowelizacji przyjętej przez Sejm.- W dyrektywach Unii Europejskiej spółka uznawana jest za zależną, gdy podmiot dominujący ma co najmniej 25-procentowy udział w kapitale. Według naszej nowelizacji, będzie to 75%. W następnych latach chcemy stopniowo obniżać ten próg - powiedział S. Kracik.Nowelizacja szczegółowo ma też opisać przypadki transferu środków w celu uniknięcia podatków. W obecnym prawie za koszty uzyskania przychodów nie uznaje się odsetek od pożyczek udzielanych przez podmioty powiązane z podatnikiem, jeśli zadłużenie z tego tytułu przekroczy 3-krotność kapitału zakładowego pożyczkobiorcy. Projekt rządowy rozszerzał przepisy o cienkiej kapitalizacji również na poręczenia i gwarancje oraz inne należności i zobowiązania. Komisja będzie też debatować nad zmianami w tabeli amortyzacyjnej i dziewięcioma innymi "precyzującymi" poprawkami.Osoby fizyczne poczekająNadal niewiele wiadomo natomiast o ewentualnych zmianach w ustawie o podatkach osobistych. Z pewnością do nich dojdzie - choćby ze względu na konieczność wprowadzenia przepisów amortyzacyjnych. Na dodatek, kilka przepisów szczegółowych - jak zwolnienie z podatku dochodów uzyskiwanych ze sprzedaży akcji i obligacji - wygasa z końcem tego roku i "coś z tym trzeba zrobić" - jak mówił jeden z posłów.- Nie należy spodziewać się żadnej rewolucji. Nasze założenie jest takie, że nie robimy żadnej poważniejszej reformy. Z pewnością zostanie ulga remontowa, natomiast mówienie o stawkach jest w tej chwili wróżeniem z fusów. Z pewnością będziemy starali się zbliżać wielkość opodatkowania osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą z podatkiem od osób prawnych - powiedział S. Kracik. Jego zdaniem, nie do przyjęcia jest propozycja AWS o wprowadzeniu jednolitych zasad dla wszystkich tworzących miejsca pracy. O takich planach mówił w połowie marca m.in. lider AWS Marian Krzaklewski. Jak twierdzi S. Kracik, mogłoby to doprowadzić do powstawania fikcyjnych firm, w których "mąż zatrudniałby żonę". - Z ustawą o PIT jest jeszcze taki problem, że prace nad nią muszą być prowadzone równolegle z pracami nad prawem o finansowaniu samorządów - dodał poseł UW.Według niektórych ekspertów, tegoroczna debata podatkowa zapowiada się interesująco - bynajmniej nie tylko ze względu na zawartość merytoryczną projektów. Będzie to już trzecia próba zmian w ustawach. Dwie pierwsze okrzyknięto reformami podatkowymi. Częściowo udało się wprowadzić zmiany w 1999 r. Częściowo, bo nowelizację ustawy o PIT zawetował prezydent. W tym roku może być jeszcze trudniej, bo dyskusja o podatkach będzie przebiegać w atmosferze kampanii prezydenckiej.- Podatkowe "ożywienie" szefa AWS, który do tej pory na ten temat wypowiadał się rzadko, świadczy najlepiej o tym, że w tym roku podatki będą uwikłane w kampanię wyborczą - uważa Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. Jego zdaniem, radykalnych posunięć w ustawach podatkowych - zwłaszcza w przepisach o PIT - być nie może ze względów politycznych. - Nie ma większych szans na wprowadzenie podatku liniowego z "Białej księgi", bo zbyt często szafuje się pojęciem sprawiedliwości społecznej, którego we współczesnej ekonomii właściwie nie ma - mówi R. Gwiazdowski.
MAREK CHĄDZYŃSKI