Odpowiedź autora
1. Przyznaję, że podana przeze mnie liczba członków funduszu jest znacznie zaniżona w stosunku do liczby, którą chwali się PTE H-M-C. Chciałbym jednak ostrzec przed nadmiernym optymizmem. W pierwszej części swojego felietonu, z braku miejsca, nie wspomniałem o jeszcze jednej technice pozyskiwania członków otwartych funduszy emerytalnych ? zawierania umów z osobami bezdomnymi i bezrobotnymi. Ich dane są zgodne z rzeczywistością i zostają oni rzeczywistymi i realnymi członkami funduszu. Z tym że na ich konta nigdy (lub prawie nigdy) nie wpłyną żadne składki. Skala bezrobocia w Polsce pokazuje, jak duża może być liczba chętnych do podpisania umów z funduszami. Szczególnie gdy akwizytor podzieli się z podpisującym częścią swojej prowizji.Jak zauważył w swoim sprostowaniu rzecznik PTE H-M-C, nowych członków fundusz pozyskuje głównie dzięki umowom transferowym. Nie zdziwiłbym się, gdyby za jakiś czas okazało się, iż w podanej przez niego liczbie dominują osoby trwale bezrobotne. Pewnym potwierdzeniem tego może być informacja, iż ?członkowie OFE Rodzina są zatrudnieni głównie przez płatników przesyłających dane w formie papierowej?.2. W dalszym ciągu nie rozumiem zasad współpracy PTE H-M-C z jej ?firmą doradczą?. Każda następna duża umowa zawierana była w dniu, w którym powinna zostać wykonana praca będąca przedmiotem poprzedniej umowy. Dodatkowo połowa wynagrodzenia każdorazowo miała być wypłacana w formie zaliczki w dniu podpisania umowy. Jeżeli, jak twierdzi w swoim sprostowaniu rzecznik PTE H-M-C, umowy nie zostały zrealizowane ?wskutek nieuzgodnienia szczegółowej koncepcji wykonania?, to dlaczego mimo to podpisywano kolejne kontrakty? Podobnie dlaczego ?firma doradcza? podpisywała kolejne umowy, mimo iż po pierwszej nie otrzymała zaliczki? Czyżby zrealizowano małe umowy, na duże zaś nie starczyło już odwagi?3. O tym, czy wszystko jest znane akcjonariuszom spółki, dowiemy się w najbliższym czasie.
Artur Sierant