Protesty kierowców w całej Europie, w tym w Polsce, przeciwko wysokim cenom benzyny uzmysłowiły wszystkim, jak wysokie są podatki pośrednie nakładane na paliwa. Wynoszą one od 40 do 50% wartości, według ceny sprzedaży, i Polska mieści się w tym przedziale. Akcyza podnosi cenę litra benzyny bezołowiowej o około 1,5 zł, to znaczy ok. 45%. Kierowcy w Polsce protestują przeciwko tak wysoko ustawionej poprzeczce.Pomysł obcięcia podatków pośrednich, a tym samym obniżenia cen, jest bardziej popularny społecznie niż pomysł obniżenia podatków dochodowych z prostego powodu. Bardziej przemawia do wyobraźni ludzi, nie mających większej wiedzy o makroekonomii i finansach publicznych swego kraju. Nawet osoby nie posiadające własnego pojazdu liczą na pośredni efekt obniżki cen paliw i wierzą, że dzięki takiemu zabiegowi koszty utrzymania spadną. Protestujący domagają się obniżenia ceny paliw o 1/3, co oznaczałoby konieczność zredukowania akcyzy na paliwa o 3/4. W tym roku wpływy z akcyzy z paliw były szacowane w ustawie budżetowej na 12,6 mld zł. Tym samym spełnienie postulatów protestujących kosztowałoby budżet jakieś 9?10 mld zł rocznie. O taką kwotę powiększyłby się deficyt budżetowy lub też należałoby znaleźć w budżecie odpowiednie oszczędności. Rzecz jasna takie założenie jest absurdalne z makroekonomicznego punktu widzenia. Wyższy deficyt budżetowy oznaczałby skokowy wzrost inflacji, a tym samym większość cen by wzrosła, a nie spadła. Cięcia wydatków są możliwe, ale trzeba je zaproponować i spróbować do nich przekonać większość w Sejmie i większość opinii publicznej. Tymczasem protestujący kierowcy ciężarówek i rolnicy żadnych cięć budżetowych nie proponują i raczej by się na nie zgodzili.To dotyczy zresztą nie tylko Polski, ale też Europy Zachodniej, gdzie protesty zaczęły się już przed dwoma tygodniami. Polska nie mogłaby zresztą obniżyć akcyzy na paliwa, gdyż jest zobowiązana przyjąć w tej sprawie stawki akceptowane w Unii Europejskiej. Polityka podatków pośrednich jest w Europie harmonizowana i możemy się na to oczywiście nie godzić, tym samym rezygnując z ubiegania się o członkostwo w Unii Europejskiej.Wysoka akcyza na paliwa jest pomysłem europejskim, popieranym w ostatnich trzydziestu latach przez ugrupowania prosocjalne, szukające sposobów powiększenia budżetu, oraz coraz bardziej wpływowe ruchy ekologiczne, zaniepokojone dewastacją środowiska naturalnego przez rosnący ruch samochodowy. Dziś ?Zieloni? współrządzą w kilku dużych krajach europejskich ? m.in. w Niemczech i Francji ? i z powodów ideologicznych przeciwstawiają się obniżeniu cen paliw. Sytuacja jest ciekawa, gdyż ?Zieloni? zwykle byli częścią rozmaitych koalicji kontestujących przeciwko ładowi społecznemu. Socjaliści są skłonni negocjować z protestującymi i obniżyć nieco akcyzę, lecz ich partnerzy z ugrupowań ekologicznych zdecydowanie się temu sprzeciwiają. Działania ekologów przyniosły zresztą wymierne skutki. W Stanach Zjednoczonych, gdzie ceny paliw nie są sztucznie podwyższane akcyzą, samochody zużywają znacznie więcej paliwa. Firmy samochodowe konkurują ze sobą oferując modele coraz bardziej wygodne, bezpieczne, ale niekoniecznie oszczędne. W Europie zużycie paliwa jest podstawowym parametrem, branym pod uwagę przez klientów. Wysokie ceny paliw, nie spadające nawet w latach, gdy za baryłkę ropy płacono kilkanaście dolarów, przyczyniły się do stępienia siły kartelu naftowego OPEC, który przez kilkanaście lat był w defensywie i dopiero niedawno na nowo nabrał znaczenia.Co ciekawe, teoretyczne uzasadnienie dla akcyzy na paliwa pochodzi z ekonomii jak najbardziej rynkowej. Ekonomista z Uniwersytetu w Chicago i laureat Nagrody Nobla Ronald Coase był twórcą teorii uwzględniającej znaczenie czynników zewnętrznych ? externalities, dla prawidłowej alokacji zasobów w gospodarce. Ochrona środowiska to typowy przykład efektów zewnętrznych i nałożony podatek pozwala uwzględnić ten czynnik przy decyzjach alokacyjnych. Inna rzecz, czy poziom akcyzy w Polsce i innych krajach europejskich nie jest już zbyt wysoki. Protesty kierowców przyczynią się zapewne do jego stabilizacji lub niewielkiego obniżenia, prawdopodobnie z korzyścią dla efektywności lokowania zasobów.

Witold Gadomskipublicysta ?Gazety Wyborczej?