Akcje banków przestały w ostatnich dniach cieszyć się zainteresowaniem inwestorów. Jest to jednak nie tylko efekt ogólnoświatowej bessy. W przypadku Deutsche Banku nałożyły się na to jeszcze pogłoski o grożących mu stratach z powodu zaangażowania w tzw. obligacje śmieciowe (junk bonds).Na nic zdało się oficjalne dementi prezesa Rolfa Breuera. Najwyraźniej inwestorzy mu nie uwierzyli, ponieważ walory Deutsche Banku od kilku dni spadają w zastanawiającym tempie kilku procent dziennie. Od ostatniego maksimum cenowego (z 16 sierpnia br. na poziomie 102,7 euro) papiery DB straciły na wartości ponad 17%.Obawy inwestorów związane są przede wszystkim z ujawnieniem wiadomości o możliwych kłopotach przy finansowaniu amerykańskiego operatora sieci komórkowych Main Stream. Niemcy udzielili tej spółce kredytu konsorcjalnego w wysokości 1,025 mld USD.Problem polega na tym, że z powodu słabości amerykańskiego rynku obligacji nie udało się dotąd uplasować związanej z kredytem emisji tzw. junk bonds o wartości 300 mln USD. Okazuje się, że negatywny trend dotknął niemal wszystkie instytucje z tej branży zaangażowane w bankowość inwestycyjną. ? To jakiś niewytłumaczalny fenomen w skali globalnej ? powiedział James Alexander, analityk z londyńskiego Commerzbank Securities. Np. akcje Dresdner Banku straciły w ostatnich dniach 6%, francuskiego BNP 7,4%, a Credit Suisse ? ponad 8%.Eksperci przyznają, że jedną z przyczyn tej słabości są prognozy o gorszych wynikach banków inwestycyjnych w IV kwartale br. i na początku przyszłego roku. ? Obserwowane obecnie załamanie w branży high-tech na pewno znacznie zmniejszy zyski z organizowania emisji akcji. Spadnie także zapewne liczba lukratywnych dla banków transakcji przejęć i fuzji ? przyznał George Bicher z nowojorskiego Deutsche Banc Alex.Brown.
W.K.