Przed przyszłoroczną emisją pierwotną
Niezależni analitycy zajmujący się planowaną pierwotną ofertą publiczną sprzedaży akcji brytyjskiego koncernu telekomunikacyjnego Orange Plc. chcąc otrzymać od spółki niezbędne informacje finansowe będą musieli przed upublicznieniem swoich raportów weryfikować je w Orange.Ponieważ zdecydowana większość z nich zgodziła się przyjąć warunki stawiane przez potentata telekomunikacyjnego, tym samym nie spełniły się nadzieje inwestorów na to, że niektórzy z ekspertów bardziej krytycznie ocenią zbliżającą się ofertę. Analitycy obawiają się, że w innym przypadku, bez dostępu do kluczowych informacji, nie będą w stanie przygotować analiz. Takiego problemu nie będą mieć specjaliści pracujący w bankach, koordynujących ofertę brytyjskiej spółki, jednak niezależność ich analiz także może budzić wątpliwości.Orange Plc. podpisał specjalną umowę ze związkiem niezależnych analityków. Zdaniem zarządu spółki, jej postanowienia dają ekspertom Orange możliwość poprawy analizy w każdym punkcie, z którym się nie zgadzają. Innego zdania jest rzecznik związku, który twierdzi, że spółka ma możliwość tylko zasugerowania pewnych zmian.Pierwotna oferta publiczna Orange Plc., firmy znajdującej się pod kontrolą France Telecom, ma odbyć się na początku 2001 r. i będzie to rekordowe tego rodzaju przedsięwzięcie na rynku europejskim. Szacuje się, że kapitalizacja brytyjskiej spółki, której podlegają też wszystkie aktywa francuskiego potentata związane z telefonią komórkową, sięgnie aż 70?75 mld euro.Przedstawiciele Orange nie widzą nic złego w tym, że chcą kontrolować treść analiz sporządzonych przez analityków nie związanych z ofertę. Uważają, że krok ten jest właściwy i zapobiegnie nieprawdziwym opiniom na temat IPO. Dodają przy tym, że takie porozumienie spowoduje, że inwestorzy będą mieli dostęp do znacznie większej ilości analiz.Nie wszyscy jednak podzielają tę opinię. Japoński bank inwestycyjny Nomura, który nie jest zaangażowany w koorydnację IPO Orange, nie zgodził się na podpisanie umowy, argumentując, że w takim przypadku raporty jego analityków na temat brytyjskiej spółki oraz France Telecom mogą okazać się niezgodne z prawdą.
Ł.K., ?Financial Times?