Złoty w czwartek osłabł o 2 grosze wobec dolara i o 0,3 gr w stosunku do euro, osiągając pod koniec notowań 4,1450 zł za USD i 3,8480 zł za euro - poinformował Leszek Pawłowicz, dealer BPH. "Pierwszy raz złoty był tak mocny. Mieliśmy dzisiaj na otwarciu 8 proc. odchylenia od parytetu. Dzisiejsze otwarcie było dużym zaskoczeniem i w ciągu dnia okazało się, że jest jednak większe zainteresowanie po stronie kupna. Złoty osłabił się z 4,11 zł za dolara na otwarciu do 4,15-4,16 zł za dolara" - powiedział PAP Łukasz Kowalski, dealer walutowy Deutsche Bank Polska. Rano złoty osiągnął 4,1150 zł za dolara i był to najwyższy poziom złotego wobec dolara od marca 2000 roku. Natomiast poziom zamknięcia - przy 4,1450 zł za dolara - jest dokładnie taki sam jak w roku ubiegłym. "Generalnie cały czas rynek był typowo klientowski, tzn. że przychodziły zlecenia na kupno czy sprzedaż na małe kwoty, które powodują, że złoty jest nieprzewidywalny i porusza się niezależnie od ruchów eurodolara" - dodał dealer. Zdaniem Kowalskiego na rynku walutowym panuje okres wakacyjny, świąteczny. Złotego z marazmu nie wyrwał nawet dzisiejszy przetarg bonów skarbowych. "Pierwsze ruchy będziemy widzieli we wtorek, kiedy wszystkie banki zaczną znowu handlować, spekulować i wtedy zobaczymy, czy siła złotego utrzyma się w dłuższym czasie lub czy wrócimy do tego, co było przed okresem świątecznym" - powiedział dealer. Zdaniem dealera DB jutrzejszy kurs złotego będzie uzależniony od indeksów giełd amerykańskich i ruchów euro wobec dolara. "Jeżeli ruchy indeksów giełdowych będą w granicach 1 proc., to nie będzie miało żadnego przełożenia na eurodolara. Eurodolar będzie dryfował i za nim będzie podążał poziom złotego wobec dolara" - dodał. Jego zdaniem kurs złotego jest nieprzewidywalny, gdyż nie ma płynności na rynku. "Złoty jest o tyle nieprzewidywalny, gdyż nie mamy płynności. Większość banków nie handluje, a ci którzy to robią, jest to handel typowo klientowski. Większy ruch na Nasdaqu czy na Dow Jones nie spowoduje ucieczki od złotego, ale to dopiero będziemy widzieli w przyszłym tygodniu, kiedy zwiększy się płynność i kiedy ilość uczestników rynku zwiększy się z kilku do kilkunastu" - dodał Kowalski. W czwartek po południu na rynku międzybankowym za euro trzeba zapłacić 92,85 centa wobec 93,15 centa w środę po południu.(PAP)