Recesji jeszcze nie widać, ale w pierwszej połowie przyszłego roku spodziewane jest poważne zwolnienie tempa amerykańskiej gospodarki. W listopadzie indeks Conference Board, organizacji non profit skupiającej kilka tysięcy przedsiębiorstw z kilkudziesięciu krajów, stracił 0,2% i spadł do poziomu 105,3. Za 100 przyjmowana jest jego wartość osiągnięta przed czterema laty.Wskaźnik CB uwzględnia m.in. takie elementy jak ceny akcji, podaż pieniądza, spready stóp procentowych, zezwolenia budowlane, zamówienia firm, zasiłki dla bezrobotnych. Pięć spośród dziesięciu składników indeksu Conference Board w listopadzie odnotowało spadek.Indeks ten jest tak skonstruowany, by określić warunki funkcjonowania biznesu nawet z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem.W okresie poprzednich trzech lat indeks cały czas zwyżkował, w tym roku po osiągnięciu najwyższego notowania w styczniu tylko w dwóch miesiącach odnotowano dynamikę dodatnią.Wszystko wskazuje na to, że nowy prezydent George W. Bush na inaugurację swojej kadencji będzie miał, podobnie jak jego ojciec, do czynienia ze zwalniającą gospodarką. Jego doradcy już za ten stan rzeczy obwiniają administrację Billa Clintona, której przedstawiciele z kolei ripostują, że dla celów politycznych republikanie wyolbrzymiają obecne problemy.Wprawdzie większość analityków nadal wierzy, że gospodarka ma dość siły, by nie popaść w recesję, ale pesymiści są coraz śmielsi. Nie przypadkiem na początku grudnia Federal Reserve sygnalizując gotowość redukcji stóp procentowych za główne niebezpieczeństwo uznał nie inflację, lecz słabszą dynamikę gospodarki.

W. Z.?Wall Street Journal?