Ministerstwo Finansów w autopoprawce do projektu budżetu proponuje rządowi obniżenie prognozy wzrostu PKB w 2001 roku do 4,3 proc. z 5,1 proc. założonych w projekcie budżetu - poinformował w środę PAP doradca ministra finansów. "Autopoprawka do projektu budżetu szacuje wzrost PKB za 2001 rok na 4,3 proc. To jest, moim zdaniem, realne, ale przy założeniu, że spadek stóp procentowych będzie miał miejsce stosunkowo szybko" - powiedział PAP Stanisław Gomułka. Jego zdaniem, jeżeli do obniżki stóp procentowych dojdzie dopiero w II kwartale i nie będzie ona duża, to nawet założenie wzrostu w wysokości 4,3 proc. może być zbyt optymistyczne. "To oznaczałoby zacieśnienie polityki monetarnej. Realne stopy procentowe byłyby jeszcze wyższe" - dodał. Zdaniem Gomułki Ministerstwo Finansów chciałoby także skorygować prognozy wzrostu PKB na 2000 rok. W III kwartale wzrost PKB osłabił się do 3,3 proc., wobec 6 proc. w I kwartale i 5,2 proc. w II kwartale. "Chyba większość ekonomistów skłania się ku opinii, że wzrost w IV kwartale był jeszcze wolniejszy, niż w trzecim, między 2 a 3 proc. Czyli trzeba założyć niższe wykonanie wzrostu gospodarczego na 2000 rok, niż założone dotąd 5 proc. W tej autopoprawce mówi się o 4,2 proc." - powiedział Gomułka. Jego zdaniem rząd powinien utrzymać założony poziom deficytu ekonomicznego w wysokości 1,6 proc. PKB. "W tej chwili nie ma nowych powodów, żeby przekraczać ten poziom" - powiedział Gomułka. Dodał, że politycy mogą ulec pokusie, żeby dodatkowe wpływy ze sprzedaży licencji na UMTS, czyli około 3 mld zł, przeznaczyć na finansowanie zaplanowanych wydatków państwa, co jednak zwiększyłoby deficyt ekonomiczny, zaplanowany na 1,6 proc. PKB. W projekcie budżetu rząd założył, że dochody państwa w 2001 roku wyniosą 160,5 mld zł, a wydatki 182,3 mld zł. Miało się to dokonać przy wzroście gospodarczym w wysokości 5,1 proc. Jednak obecne trendy w gospodarce podważają możliwość osiągnięcia takiego wzrostu PKB, co będzie oznaczało mniejsze dochody budżetu. Dodatkowe wpływy ze sprzedaży licencji na UMTS można też przeznaczyć na inne cele, które nie powodują zwiększenia deficytu ekonomicznego, np. na redukcję długu publicznego. To jednak wymagałoby, przy zmniejszonych dochodach budżetu, obcięcia wydatków, aby zachować obecny poziom deficytu budżetowego. "Rząd może zająć stanowisko, że w sytuacji pogarszającego się tempa wzrostu zmniejszenie deficytu ekonomicznego o 1 pkt proc. w porównaniu z rokiem 2000, jest zbyt radykalnym krokiem. I wtedy te 3 mld, czy duża ich część mogłyby być przeznaczone na załatanie dziury podatkowej, co oznaczałoby, że deficyt ekonomiczny w tym roku wyniósłby może nawet 2 proc." - powiedział Gomułka. W projekcie budżetu na 2001 rok rząd założył, że w 2000 roku deficyt ekonomiczny wyniesie 2,5 proc. W 2001 roku ma on spaść do 1,6 proc. "Jeżeli nie chcemy zwiększać deficytu ekonomicznego, to nie możemy tych dodatkowych 3 mld zł przeznaczyć na wydatki budżetowe, wydatki trzeba obciąć, bo mamy niższe dochody podatkowe" - dodał.

(PAP)