15.1.Paryż (PAP) - Akcje wielkiego francuskiego banku Credit Lyonnais (CL) szły ostro w górę w poniedziałek na paryskiej giełdzie, mimo rewelacji brytyjskiego tygodnika "The Economist" o oczekujących CL problemach z sądami amerykańskimi. Już w piątek, w dzień po publikacji artykułu "The Economist", akcja CL poszła w górę o 2,7 proc., mimo sprzedaży dużego pakietu przez firmę Goldman Sachs, a w poniedziałek następna podwyżka zapowiadała się koło południa na 2,5 proc. Credit Lyonnais jest ostatnim wielkim bankiem w Europie, który może być przedmiotem fuzji lub przejęcia i inwestorzy giełdowi stawiają na rosnące zainteresowanie jego akcjami. Paryska prasa odnotowała bez emocji artykuł tygodnika. Informacja "The Economist" to "odgrzane danie" - powiedział PAP jeden z paryskich maklerów giełdowych. "To sprawa sprzed 10 lat i szansa, że CL naprawdę ukarzą, wydaje się na razie niewielka. Oczywiście śledzimy tę sprawę, ale bez szczególnego przejęcia". Według "The Economist", obecny prezes banku Jean Peyrelevade, który objął stanowisko w 1993 r., po okresie fatalnego zarządzania i wielkich strat, został wtedy poinformowany o niezbyt legalnej operacji dokonanej dwa lata wcześniej w Stanach Zjednoczonych, kiedy na czele banku stał Jean-Yves Haberer. Chodziło o wykupienie towarzystwa ubezpieczeniowego Executive Life, posiadacza pakietu tzw. junk bonds, czyli obligacji, które stwarzają wysoką szansę zarobku, ale też możliwość dużej straty. Ponieważ okazało się, że - według prawa kalifornijskiego - CL, jako bank państwowy, nie miał prawa kupić towarzystwa ubezpieczeniowego, więc jego filia Altus Finance szybko je odsprzedała. Problem w tym, że nowym nabywcą został biznesmen blisko z CL związany, który na tę operację dostał od niego duży kredyt, a później odsprzedał towarzystwo ubezpieczeniowe grupie zaufanych klientów CL, zorganizowanej przez Altus Finance. Innymi słowy, francuski bank podejrzany jest m.in. o to, że nadal był, choć nieformalnie, właścicielem Executive Life, za pośrednictwem podstawionych osób. Trzy procedury sądowe w tej sprawie wloką się od lat w Ameryce. "The Economist" uważa, że wnosi do sprawy nowy element, twierdząc, że nowy prezes CL, Jean Peyrelevade, został poinformowany o tych nielegalnych manewrach i nie powiadomił o nich amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, co było jego obowiązkiem. Informacja zawarta była w wewnętrznym dokumencie banku, który dotarł do bliskich współpracowników prezesa. Credit Lyonnais zdementował sucho, jakoby Peyrelevade znał jego treść, podkreślając, że w 1993 roku nie było jeszcze afery sądowej Executive Life, a w 17-stronicowym dokumencie wewnętrznym dotyczącym zupełnie czego innego - zakupu znanej winnicy w regionie Bordeaux - na temat tej sprawy były tylko 4 linijki, które współpracownik prezesa pominął w notatce dla szefa. "The Economist" uważa, że ewentualne sankcje wobec Credit Lyonnais mogłyby doprowadzić do odebrania mu licencji na działalność w Stanach Zjednoczonych. Komentując tę hipotezę, francuski dziennik "Liberation" zauważa, że byłby to bolesny cios dla banku, ponieważ przygotowując się do prywatyzacji, sprzedał on wiele filii w Europie, jak tego zażądała Bruksela i jego najważniejsi klienci-przedsiębiorstwa znajdują się w Stanach. Konserwatywny "Le Figaro" zauważa natomiast, że zmiana władzy w Waszyngtonie mogłaby wpłynąć na dalsze koleje tej sprawy, ponieważ dotyka ona także stanowisk prokuratorów i komisarzy ds. ubezpieczeń.(PAP)