Futures na WIG20 mają 3 lata
Rozwój rynku futures na WIG20 w ciągu ostatnich trzech lat był jednym z najbardziej dynamicznych w historii rynków finansowych. W stosunku do pierwszego notowania, średnia dzienna wartość wolumenu wzrosła ok. 2000 razy, a rynek terminowy, który w styczniu 1998 był ciekawostką i działali na nim głównie hobbiści, stał się najpopularniejszym instrumentem. Obecnie na GPW notowane są futures na dwa indeksy: WIG20 i TechWIG, akcje: TP SA, Elektrimu i PKN-u oraz na USD i euro.
Trudne początkiNa kontraktach na WIG20 w trakcie pierwszych notowań dochodziło do zaledwie kilku transakcji. Większość z nich zawierana była między inwestorami a animatorami rynku, a spready wynosiły po kilkadziesiąt punktów. Inwestorów odstraszały też wysokie prowizje (wówczas 40?70 zł), wysoka wartość wymaganego portfela i opodatkowanie dochodów osób fizycznych z rynku futures na indeksy. Duża zmienność i przypadkowość ustalanych kursów wymagała też pobierania wysokich depozytów zabezpieczających od inwestorów. Przez pierwsze pół roku notowań, na rynku futures dzienne obroty nie przekraczały 30 sztuk, choć stabilnie rosła liczba otwartych pozycji. Niewielka popularność futures na WIG20 tłumaczona była wówczas niską atrakcyjnością tego instrumentu w porównaniu do akcji. Przywoływano przykład giełdy w Budapeszcie, gdzie wolumen 300 kontraktów na sesję udało się przekroczyć dopiero po dwóch latach notowań futures na BUX. W połowie 1998 roku podjęto działania na rzecz zniesienia opodatkowania dochodów z inwestowania w futures ? jednej z głównych barier rozwoju tego rynku. Ostatecznie pod koniec roku fiskus zdecydował o zwolnieniu z podatku zysków z rynku futures (objęło ono transakcje zawarte w całym 1998 roku) osiąganym przez osoby fizyczne. Przyczyniło się to do dużego wzrostu aktywności inwestorów, zyski z gry na futures stały się równorzędne z profitami pochodzącymi z rynku akcyjnego. Pod koniec 1998 roku liczba otwartych pozycji przekroczyła 1000, a dzienny wolumen wahał się w granicach 200?500 sztuk. Już w grudniu pierwszego roku notowań kontraktów na warszawskim parkiecie GPW przegoniła pod względem płynności rynek futures na indeks polskich spółek PTX w Wiedniu.Futures zyskują popularnośćWraz ze wzrostem płynności zmniejszyła się wielkość tzw. dziur, czyli różnic między kursem zamknięcia z poprzedniej sesji z kursem otwarcia na następnej (co wymagało częstego uzupełniania depozytów i dużej wytrzymałości psychicznej inwestorów). Trend wzrostowy z pierwszej połowy 1999 roku szybko przyciągnął na rynek nowych inwestorów i w szybkim czasie liczba otwartych pozycji zwiększyła się do 4000, a dzienny wolumen do około 800 sztuk. Łącznie w 1999 roku liczba handlowanych kontraktów wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o 845%, było to już 203 tys. sztuk, wobec 24 tys.Na rynku terminowym prawdziwy boom przyniósł rok 2000. Średni dzienny wolumen już w pierwszej połowie roku przekroczył 6000 sztuk, a w drugiej wzrósł do około 9000 sztuk. Podwoiła się liczba otwartych pozycji do około 13 tys. na koniec roku. Wysokie obroty na rynku futures utrzymywały się niezależnie od płynności na rynku kasowym, szczególnie podczas silnego trendu spadkowego.W sierpniu 2000 roku na rynku pojawił się nowy instrument ? kontrakty na TechWIG. Wzrost zainteresowania nimi jest jednak znacznie mniejszy, niż w przypadku kontraktów na WIG20. Największy udział w głównym indeksie GPW mają bowiem TP SA i Elektrim, co sprawia, że WIG20 dość dobrze odzwierciedla koniunkturę na rynku spółek teleinformatycznych i tym samym zmniejsza to chęć do zainwestowania w kontrakty na TechWIG. Poza tym wprowadzenie futures na TechWIG zbiegło się z zakończeniem hossy na spółkach IT, co w połączeniu z wyższym o prawie 4 pkt. procentowe depozytem działa na korzyść największego ich ?konkurenta? ? WIG20 futures.W ostatnich dniach do obrotu trafiły kontrakty na akcje trzech spółek ? TP SA, Elektrimu i PKN-u. Zaproponowane depozyty są bardzo konkurencyjne w stosunku do nstrumenty te mają sporą szansę na zdobycie popularności wśród inwestorów. Może się to niestety odbić na płynności akcji będących aktywami bazowymi. Z pewnością poszerzenie oferty o kolejne instrumenty będzie dla inwestorów korzystne, pozwoli m.in. na zmniejszenie kosztów transakcyjnych i ułatwi grę na zniżkę.Nowe rozwiązaniaPrzez ostatnie trzy lata wraz z rozwojem rynku poprawiła się jakość oferowanych rozwiązań dla inwestorów. Przede wszystkim znacznemu wydłużeniu uległ czas notowań (obecnie 7 godzin), podczas gdy wcześniej notowania kontraktów rozpoczynały się wraz z notowaniami ciągłymi i podczas fixingu inwestorzy nie mieli szans na zareagowanie na zmiany na rynku. Poza tym o prawie 5 pkt. procentowych spadła wielkość depozytu zabezpieczającego i znacznie poprawiła się oferta biur maklerskich. W fazie rozruchowej te ostatnie miały bardzo restrykcyjne wymagania do prowadzenia rachunków inwestorów grających na futures. O tym, czy można otwierać kontrakty, decydowała ?komisja kwalifikacyjna?, a wielkość wymaganego portfela przekraczała często wartość instrumentu bazowego. Konkurencja wymusiła jednak zmiany i obecnie minimalny wymagany portfel należy do rzadkości, większość biur pobiera depozyt na poziomie wymaganym przez KDPW, a prowizja nie przekracza 30 zł (standardowo 20?25 zł). Równie pozytywnym rozwiązaniem było wprowadzenie możliwości wnoszenia części depozytu w formie obligacji (w niedalekiej przyszłości także akcji ze składu WIG20).W najbliższych dniach do dyspozycji inwestorów uruchomione zostaną nowe rodzaje zleceń, co również powinno poprawić atrakcyjność rynku terminowego. Największe znaczenie ma wprowadzenie zleceń stop (LimAkt), które powinny znacznie poprawić bezpieczeństwo obrotu.Jako zaletę futures na WIG20 zaliczyć trzeba też znaczne zmniejszenie się wahań bazy, czyli różnicy między ceną gotówkową portfela akcji tworzących indeks, a kursem kontraktu terminowego. Zgodnie z teorią ten ostatni powinien oscylować blisko wartości teoretycznej, która uwzględnia kurs kasowy i wartość pieniądza w czasie. Wcześniej, wartość bazy na GPW odzwierciedlała bieżące nastroje panujące wśród inwestorów, obecnie jest dość stabilna i raczej nie zmienia się pod wpływem rozemocjonowania uczestników rynku.Co dalej?Wielkość obrotów kontraktami terminowymi w stosunku do rozmiaru polskiego rynku kapitałowego osiągnęła zadowalający poziom. Kontrakty na WIG20 i TechWIG są zintegrowane z rynkiem kasowym i bez wzrostu popularności tego drugiego trudno jest oczekiwać kontynuacji dynamicznego trendu wzrostu wolumenu i liczby otwartych pozycji. Jeśli w przyszłości powtórzy się sytuacja z września i października 1999 roku, kiedy wartość wolumenu na futures na WIG20 była znacznie większa od obrotów na rynku kasowym, może to oznaczać podporządkowanie rynku kasowego rynkowi terminowemu, co w dłuższej perspektywie może zaszkodzić obu.Dla drobnych, ale aktywnych inwestorów, granie na kontraktach jest o wiele atrakcyjniejsze od gry na akcjach, z kilku powodów. Przede wszystkim wygodniej jest inwestować w kontrakt, którego instrumentem bazowym jest WIG20, niż konstruować portfel akcji blue-chipów. Łatwiejsze jest również obserwowanie notowań i zawieranie transakcji. Poza tym nie wymaga to angażowania całej kwoty ok. 18 tys. zł, lecz zaledwie 2 tys. zł (dźwignia wynosi 8,5 raza). Do tego dochodzi wartość prowizji, która jest kilkakrotnie niższa w przypadku futures, niż rynku akcji dla zleceń o takiej samej wartości. Jeśli wspomnimy jeszcze o tym, że otwarcie długiej pozycji na futures jest tak samo łatwe, jak otwarcie pozycji krótkiej, oczywiste jest, dlaczego kontrakty zyskały taką popularność.
Adam Łaganowski