Recesja w USA groźna dla Europy
Spowolnienie tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki jest już faktemi nie wiadomo tylko, jak będzie duże i jak długo potrwa.
Natomiast wciąż otwarta pozostaje kwestia europejskiej reakcji na to, co dzieje się w USA. Większość analityków uważa, że zaszkodzi to tutejszej gospodarce zarówno w skali makro, jak i poszczególnym przedsiębiorstwom, ale nie za bardzo. Bo po pierwsze eksport eurolandu do USA w 1998 r. stanowił zaledwie 2,2% jego PKB, a po drugie skoro Europa nie rosła tak szybko, jak USA pod koniec lat 90., to teraz nie musi tak samo zwalniać. Prognozy wzrostu dla strefy euro w ostatnich miesiącach obniżono zaledwie o ułamki punktu procentowego.Taka opinia wydaje się nadmiernie uproszczona co najmniej z dwóch względów ? rozmiarów wzajemnych powiązań własnościowych między europejskimi i amerykańskimi spółkami i wpływu spowolnienia w USA na relację dolara do euro.W ostatnich latach europejskie firmy wydawały krocie na zakupy amerykańskich przedsiębiorstw. Morgan Stanley obliczył, że europejskie inwestycje bezpośrednie w USA w drugiej połowie lat 90. wynosiły rocznie średnio 112,6 mld USD. W rezultacie sprzedaż europejskich filii w USA wzrosła z 548 mld USD w 1989 r. do 1,16 bln USD w 1998 r. Amerykańskie oddziały francuskich i niemieckich spółek sprzedają cztery razy więcej niż wynosi eksport obu tych krajów do USA. Wiele europejskich wielonarodowych koncernów generuje ponad 40% przychodów z rynku amerykańskiego. Trudno oczekiwać, że takie firmy będą odporne na recesję w USA.Drugą kwestią są wzajemne relacje dolara i euro. Ogrom europejskich inwestycji w USA był jedną z przyczyn silnego kursu dolara od chwili wprowadzenia euro na początku 1999 r. Dynamizm amerykańskiej gospodarki dawał wtedy o wiele większe szanse inwestycyjne niż Europa. Ale teraz większość ekonomistów wyraża przekonanie, że w 2001 r. Europa będzie rozwijała się w szybszym tempie niż USA. Już te prognozy sprawiły, że euro wzmocniło się do dolara z 82 centów na jesieni 2000 r. do poziomu 93 centów obecnie. Umacnianiu się euro może też sprzyjać zmniejszanie różnic między stopami procentowym. W USA są one już tylko o 75 punktów bazowych wyższe niż w strefie euro.O ile słabe euro było źródłem licznych zmartwień w kręgach politycznych i bankowych, to było też przecież wielkim dobrodziejstwem dla europejskich eksporterów i przeszkodą dla ich amerykańskich konkurentów.Wzmocnienie kursu euro oznacza, że europejscy eksporterzy ucierpią nie tylko na skutek słabego popytu w dotkniętych recesją USA, ale też będą musieli zmierzyć się z rosnącą konkurencją amerykańskich rywali na globalnych rynkach. Bo przecież amerykańskie spółki będą starały się zwiększyć sprzedaż za granicą w obliczu kłopotów krajowego rynku.
J.B., ?Financial Times?