Złoty znowu stracił z powodu kryzysu w Turcji. Oczywiście, nie ma tragedii, nie doszło do żadnych spektakularnych zmian, niemniej jednak dawno już nie obserwowaliśmy takiego zamieszania, jak w czwartek rano. Euro wciąż okupuje niskie poziomy.
W nocy ze środy na czwartek turecki rząd podjął decyzję o upłynnieniu kursu waluty narodowej. Decyzja o odejściu od polityki pełzającej dewaluacji (uzgodnionej zresztą z MFW) ma być jednym z podstawowych elementów planu działań antyinflacyjnych. Efekt mógł być tylko jeden: wyraźne osłabienie liry. I rzeczywiście tak się stało...Trudno się zatem dziwić, że również w Polsce pogorszył się klimat. W pierwszych transakcjach za USD płacono 4,162 zł, czyli 3,5 grosza więcej niż przedwczoraj na zamknięciu notowań, za euro zaś 3,81 zł, czyli o 4 grosze więcej. Odpowiadało to 7,6% powyżej starego parytetu, czyli 0,8% niżej niż w środę. Taki poziom utrzymywał się kilkadziesiąt minut, po czym złoty zaczął odrabiać straty. Już około 10.00 byliśmy na 8,4% powyżej parytetu. Dolara ceniono wtedy na 4,15 zł, euro zaś na 3,76 zł. Przed południem doszło do jeszcze jednego krótkotrwałego spadku poniżej 8,0% (na 7,9%, kursy wynosiły odpowiednio 4,17 i 3,782) i potem do końca notowań byliśmy na 8,2% ? 8,3%, podążając za eurodolarem. W ostatnich transakcjach za USD trzeba było zapłacić 4,152 zł, za euro zaś 3,771 zł.Rano rynek był bardzo nerwowy, o czym świadczą dość wyraźne, ale krótkotrwałe zmiany. Potem trochę się uspokoił. W najbliższych dniach dalej może dochodzić do kilkugroszowych przesunięć. Bardzo trudno je przewidzieć. W dalszym ciągu nie należy się jednak spodziewać silnych ruchów. Gdyby jednak nawet do nich doszło (powiedzmy o kilka procent w ciągu dnia), złoty powinien je dość szybko odreagować. Nie widać bowiem na razie czynników, które mogłyby doprowadzić do wyraźnej i trwałej dewaluacji.Jedynie rano euro przebywało na poziomie powyżej 0,91 wobec USD. Po otwarciu na 0,9090 doszliśmy w ciągu kilkunastu minut do 0,9129, i to było wszystko, na co było stać wspólną walutę. Jeszcze przed 11.00 dotarliśmy do 0,9050 i mniej więcej ten poziom utrzymywał się do godzin popołudniowych. Wtedy znowu przeważyła sprzedaż i parę minut po 15.00 zbliżyliśmy się do ważnego psychologicznie poziomu 0,902. Został on jednak obroniony. Kończyliśmy czwartek na 0,9080.Na rynku papierów wreszcie odreagowanie ostatnich spadków. Zaczynaliśmy mniej więcej z poziomów przedwczorajszego zamknięcia. Pięcioletnia obligacja kosztowała wtedy 85,90 zł. Potem przeważył popyt i ceny wzrosły, np. wspomniany pięciolatek podrożał o 30 groszy. Wszystko wydarzyło się jeszcze przed południem. Po 12.00 nie działo się już wiele. Dochodziło do transakcji, ale nie powodowały one dużych zmian. Inwestorzy wydają się oczekiwać na nowe dane makroekonomiczne. N