Unia zgodziła się na otwarte niebo nad Atlantykiem

W lotach przez Atlantyk zwiększy się konkurencja, co będzie oznaczać niższe ceny biletów. Porozumienie między USA i Unią Europejską może też przyczynić się do fuzji i przejęć

Aktualizacja: 23.02.2017 05:19 Publikacja: 23.03.2007 08:23

Na podpisanie umowy nazywanej "open skies" (o otwartym niebie) z rządem amerykańskim zgodzili się wczoraj ministrowie transportu państw Unii Europejskiej. Jeden z jej podstawowych zapisów mówi o tym, że europejskie linie lotnicze będą mogły latać do Stanów z dowolnego portu we Wspólnocie, a nie - jak dotychczas - tylko ze swojego kraju.

Brytyjczycy się zgodzili

Porozumienie, którego oficjalna ratyfikacja nastąpi na szczycie Unia Europejska-USA 30 kwietnia, dotyczy rynku połączeń lotniczych szacowanego na 18 miliardów dolarów. Najbardziej uderzy ono w linie British Airways, Virgin Atlantic oraz amerykańskie American Airlines i United Airlines. Jako jedyne obsługują one loty do Stanów z najbardziej obleganego portu lotniczego w Europie, jakim jest londyńskie lotnisko Heathrow. British Airways aż 60 proc. swoich przychodów czerpie z lotów transatlantyckich.

Szefowie brytyjskich linii chwilowo mogą jeszcze spać spokojnie, ponieważ Wielka Brytania wywalczyła przesunięcie wejścia w życie zapisów porozumienia o pięć miesięcy, do 30 marca przyszłego roku. Pod takim warunkiem brytyjski rząd, który zabiegał o poparcie prezydenta USA o wyłączenie Heathrow spod zapisów porozumienia, zgodził się je poprzeć. Wielka Brytania, skąd wychodzi aż 40 proc. europejskiego ruchu przez Atlantyk, doprowadziła do zablokowania próby zawarcia podobnego paktu w 2004 r.

Tańsze bilety, więcej ruchu

Według szacunków Komisji Europejskiej, pakt o otwartym niebie przyniesie spadek cen biletów i wzrost ruchu między lotniskami Unii i Stanów o 26 mln pasażerów w ciągu pięciu lat, do 73 milionów. Podróżujący mają zaoszczędzić nawet 12 miliardów euro. Obsługa większej liczby pasażerów będzie zaś oznaczać konieczność stworzenia przynajmniej 72 tysięcy nowych miejsc pracy.

Pakt o "otwartym niebie" nie wyrówna szans amerykańskich i europejskich linii lotniczych, i był to koronny argument przeciwników jego wprowadzenia. - Chcielibyśmy pełnego i uczciwego otwarcia nieba, ale projekt porozumienia ani trochę nas do tego nie przybliża - komentował wczoraj Steve Ridgway, dyrektor generalny Virgin Atlantic.

Przewoźnicy z USA są faworyzowani, bo mogą operować między portami w Europie, podczas gdy firmy europejskie nie mają w Stanach takiej możliwości. I to się nie zmieni. Niewiele zmienią się też zasady dotyczące przejęć w branży.

Na razie amerykańscy inwestorzy mogą kontrolować do 49 proc. udziałów w liniach ze Starego Kontynentu, podczas gdy siła zagranicznych inwestorów w spółkach lotniczych w USA jest ograniczona tylko do 25 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Ustępstwem Amerykanów jest to, że w przypadku przekroczenia 50 proc. udziałów w kapitale amerykańskiej linii lotniczej europejskiemu inwestorowi nie będzie grozić weto ze strony rządu w Waszyngtonie.

Dzięki umowie może przyspieszyć konsolidacja linii lotniczych w samej Europie. British Airways, ale też inni wielcy narodowi przewoźnicy będą chcieli ochronić swój udział w rynku połączeń, więc mogą decydować się na zakupy mniejszych rywali. Mówi się, że ich łupem padnie hiszpańska Iberia, największy przewoźnik w swoim kraju. - Szefowie Iberii oferują jej sprzedaż British Airways, więc my także się jej przyglądamy - powiedział dyrektor finansowy Lufthansy Stephan Gemkow.

BBC News, Bloomberg

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego