Na podpisanie umowy nazywanej "open skies" (o otwartym niebie) z rządem amerykańskim zgodzili się wczoraj ministrowie transportu państw Unii Europejskiej. Jeden z jej podstawowych zapisów mówi o tym, że europejskie linie lotnicze będą mogły latać do Stanów z dowolnego portu we Wspólnocie, a nie - jak dotychczas - tylko ze swojego kraju.
Brytyjczycy się zgodzili
Porozumienie, którego oficjalna ratyfikacja nastąpi na szczycie Unia Europejska-USA 30 kwietnia, dotyczy rynku połączeń lotniczych szacowanego na 18 miliardów dolarów. Najbardziej uderzy ono w linie British Airways, Virgin Atlantic oraz amerykańskie American Airlines i United Airlines. Jako jedyne obsługują one loty do Stanów z najbardziej obleganego portu lotniczego w Europie, jakim jest londyńskie lotnisko Heathrow. British Airways aż 60 proc. swoich przychodów czerpie z lotów transatlantyckich.
Szefowie brytyjskich linii chwilowo mogą jeszcze spać spokojnie, ponieważ Wielka Brytania wywalczyła przesunięcie wejścia w życie zapisów porozumienia o pięć miesięcy, do 30 marca przyszłego roku. Pod takim warunkiem brytyjski rząd, który zabiegał o poparcie prezydenta USA o wyłączenie Heathrow spod zapisów porozumienia, zgodził się je poprzeć. Wielka Brytania, skąd wychodzi aż 40 proc. europejskiego ruchu przez Atlantyk, doprowadziła do zablokowania próby zawarcia podobnego paktu w 2004 r.
Tańsze bilety, więcej ruchu