Chung Mong-koo, przewodniczący rady nadzorczej koncernu Hyundai Motor, któremu grozi wyrok więzienia za oszustwa finansowe, poprosił sąd o drugą szansę. Chce pozostać na stanowisku.
Południowokoreańskiemu sądowi apelacyjnemu powiedział, że nie był bezpośrednio zaangażowany w stworzenie nielegalnego funduszu i nie znał szczegółów.
Sąd niższej instancji w lutym skazał Chung Mong-koo na trzy lata więzienia za nadużycie zaufania oraz popełnienie oszustw na kwotę 95 milionów dolarów. Wśród poszkodowanych są też spółki zależne Hyundaia. Chung powiedział sądowi apelacyjnemu, że jest mu wstyd, ale jeśli dostanie jeszcze jedną szansę, zrobi wszystko, by stawić czoła wyzwaniom, przed którymi stoi firma. Właśnie jemu przypisuje się zasługi w przekształceniu grupy Hyundai Motor, w skład której wchodzi także Kia Motors, w czołowego producenta aut na świecie. Południowokoreańska firma w światowym rankingu zajmuje szóste miejsce, tuż za DaimlerChryslerem.
Chung należy do grona najbogatszych Koreańczyków. Dzięki kaucji pozostaje na wolności. - Chung jest typem szefa, który lubi działać w terenie, a jego rola, w chwili kiedy Hyundai ma wiele wyzwań na globalnym rynku motoryzacyjnym, jest bardzo znacząca - przekonywał sąd jego adwokat Seok Ho-Pil. Twierdził, że nielegalne fundusze zostały przeznaczone na przedsięwzięcia związane z działalnością firmy, jak obiady dla pracowników i promocje zmierzające do zwiększenia sprzedaży.
AFP, AP