Chociaż wzrost gospodarczy mamy na "szóstkę", a może nawet na "siódemkę", a jedną z oznak znakomitej koniunktury jest wysoka dynamika produkcji sprzedanej przemysłu, w nastrojach przedsiębiorców nie widać entuzjazmu.
Weźmy pod uwagę na przykład taki PMI. Ten indeks (po polsku wskaźnik kierowników logistyki) mierzy optymizm producentów za pomocą wielu pomocniczych wskaźników (zatrudnienie, produkcja, zamówienia, ceny itd.). Jest skonstruowany w taki sposób, że powyżej 50 pkt oznacza ekspansję danego sektora (w Polsce badany jest jedynie przemysł przetwórczy). PMI poniżej 50 oznacza teoretycznie recesję w sektorze. Chociaż wyniki przemysłu są rekordowe, to polski PMI jakoś nie może mocniej "odskoczyć" od bariery 50 punktów, oddzielającej ekspansję od recesji.
Ponieważ PMI publikowany jest dla wielu krajów, a metodyka jest taka sama, warto zbadać na ile odpowiedzi respondentów (przedsiębiorców) w poszczególnych krajach odpowiadają wynikom gospodarczym. Jeśli w danym kraju wskaźnikowi PMI na poziomie 50 punktów odpowiada wzrost produkcji w przemyśle przetwórczym, oznacza to, że zarządzający firmami myślą, że jest gorzej, niż jest naprawdę. Jeśli jest odwrotnie, a więc spadek produkcji zaczyna się przy wskaźnikach PMI przekraczających jeszcze 50 pkt, stan gospodarki jest oceniany zbyt optymistycznie przez respondentów.
W praktyce PMI, jak każdy wskaźnik wyprzedzający, nie jest idealny. Choć jego wysokość skorelowana jest silnie ze wzrostem produkcji, przewidywanie tej ostatniej tylko na podstawie PMI jest nieskuteczne. W poniższym badaniu chodzi nam jednak nie o porównanie skuteczności PMI w poszczególnych krajach, ale o zweryfikowanie, na ile spadek poniżej poziomu 50 jest rzeczywiście zgodny ze spadkiem produkcji.
Wyniki przedstawione są na wykresie. Liczba na osi poziomej oznacza poziom PMI odpowiadający odsezonowanej produkcji w przetwórstwie przemysłowym niezmieniającej się rok do roku. Obliczony jest na podstawie parametrów modelu, w którym PMI jest jedyną zmienną, objaśniającą zmiany produkcji.