Ostatnia sesji tego tygodnia była zadziwiająco nudna. Niska aktywność uczestników sprawiła, że obrót wygenerowany w ciągu dnia okazał się śmiesznie mały, a rozpiętość wahań cen była zdecydowanie mniejsza od rozpiętości notowanej w ostatnich dniach. Takim sposobem właściwie każda zmiana cen stawała się z punktu widzenia analizy technicznej mało ważna, a tym samym nie wpływała na ocenę sytuacji.
Co w takim razie po takiej sesji można powiedzieć? Dobrze, że się wreszcie skończyła. Można mieć nadzieję, że w kolejnym tygodniu będziemy obserwować znacznie aktywniejszy kapitał, a tym samym ruchy cen staną się istotniejsze dla oceny możliwości każdej z rynkowych stron. Jeśli podsumujemy ten tydzień, to obraz wychodzi nam raczej pesymistyczny. Zakończenie mamy poniżej początku, a minimum tego tygodnia znajduje się poniżej minimum tygodnia poprzedniego.
Dramatu jeszcze nie ma, ale faktem jest w tym tygodniu, że to popyt był w defensywie, a próba podniesienia cen zakończyła się fiaskiem i najniższym od wielu dni zamknięciem. Rynek nie wygląda na zbyt mocny. Wydaje się, że w nowym tygodniu przyjdzie nam obserwować walkę popytu z podażą w okolicy 3400 pkt (kontrakty). Wynik wcale nie jest pewny, choć ze względu na długość panującego na warszawskim parkiecie wzrostu niewielką przewagę należałoby dać kupującym. Kłóci się to z tym, co ostatnio popyt pokazał, ale obóz byków ma jeszcze szansę wybronić się przed głębszą przeceną. Taka mogłaby się pojawić po zejściu pod 3400 pkt. Wtedy ruch przynajmniej o kolejne 200-250 pkt nie byłby niczym dziwnym.
Na koniec mała ciekawostka natury technicznej. Zauważmy, że od początku przeceny, jaka jest kreślona od szczytu na 3672 pkt, kolejne fale spadków były przerywane odbiciem wzrostowym. Warto zauważyć, że skala tego odbicia za każdym razem było podobna. Pamiętny rajd z drugiej części sesji w poprzedni piątek wraz ze wzrostowym początkiem tygodnia pozwoliły na wzrost cen do połowy wcześniejszego spadku. Także czwartkowy dobry początek notowań zaprowadził ceny w okolice połowy wcześniejszej przeceny.
Wczoraj nie było inaczej. Notowania zakończyliśmy w okolicy połowy ostatniej fali przeceny. Zatem, by popyt mógł ponownie zyskać zaufanie graczy, potrzebny jest wzrost łamiący tę zasadę, a więc taki, który zaneguje całą poprzedzającą go przecenę.