Wczorajsza sesja nie była może najciekawszą w ostatnich dniach, ale kilka rzeczy się wydarzyło, co sprawiło, że nudno było tylko przez chwilę. Dynamika zmian cen nie była szczególnie wysoka, ale pocieszające jest to, że w ogóle ceny się zmieniały. Mamy przecież za sobą mnóstwo nudnych i sennych poniedziałków, do których ten mógłby być podobny.
Wydarzenie dnia, a nawet jedno z ważniejszych wydarzeń tygodnia, czyli publikacja dynamiki produkcji przemysłowej, przeszło bez większego echa. Można było tego oczekiwać, gdyby dane były zgodne z oczekiwaniami, ale te takie nie były. Produkcja przemysłowa wzrosła wolniej niż oczekiwano. Teraz analitycy spierają się, czy to tylko jednorazowe osłabienie (choć należy zauważyć, że dynamika nadal jest dwucyfrowa), czy też sygnał lekkiego spowolnienia. Tak czy inaczej, dane zdają się sugerować, że w najbliższym czasie do podwyżki stóp procentowych nie dojdzie. Tym bardziej że wskaźnik cen produkcji sprzedanej okazał się niższy od prognoz, co zostanie odebrane jako sygnał, że na razie presja na wzrost cen jest umiarkowana.
W trakcie wczorajszych notowań doszło do przerwania ostatnio obserwowanej sekwencji, gdzie wzrost cen dochodził jedynie do okolic połowy poprzedzającej go fali spadków. Wczoraj indeksowi udało się zanegować ostatni spadek poprzez wyjście ponad poziom czwartkowego lokalnego szczytu. Wśród inwestorów zaczęły pojawiać się teorie o "podwójnym dnie". Wyjście ponad ostatni szczyt jest sygnałem pozytywnym, ale z tymi nadziejami to bym był ostrożny. O podwójnym dnie raczej tu mówić nie można. Jest za to możliwa zwyżka cen w okolice kolejnego lokalnego szczytu. Trzeba też pamiętać, że mowa tu jedynie o indeksie. Rynek terminowy jeszcze nie dokonał analogicznego wyczynu i nadal ceny przebywają pod poziomem ostatniego lokalnego szczytu. Swoją drogą, to ociąganie się kontraktów względem wzrostu indeksu można uznać za oznakę wątpliwości uczestników rynku terminowego co do szans zwyżki cen. Zwykle to jej pomaga niż przeszkadza.
Z pewnością za wcześnie jest zakładać, że wczorajszy wzrost jest początkiem ruchu, który ponownie przywróci wiarę w hossę, a może i nawet sprawi, że znowu będziemy mówić o rekordach. W tej chwili to jest tylko odbicie i tak należy do tego podchodzić. Jeśli popyt nadal będzie trzymał fason, będzie można pomyśleć o powrocie do długiej pozycji.