Ostatni kwartał był nadzwyczaj zyskowny dla Della, drugiego co do wielkości producenta komputerów na świecie. Szef i założyciel firmy Michael Dell zapowiedział jednak ostre cięcie kosztów, bo bez tego kolejne sukcesy nie będą możliwe.

Michael Dell wrócił do kierowania swoim koncernem w styczniu i już są tego widoczne efekty. Zysk netto spółki wyniósł w ostatnim kwartale 759 mln USD, co dało w przeliczeniu na jedną akcję 36 centów, o 9 centów więcej od średniej prognoz analityków. Przychody wyniosły 14,6 mld USD i były o pół miliarda wyższe od oczekiwań. Jeszcze w trakcie handlu po czwartkowej sesji akcje Della zyskały przeszło 8 proc.

Założyciel powrócił na fotel dyrektora generalnego po utracie przez swój koncern pierwszej pozycji w produkcji pecetów na rzecz Hewlett-Packarda. Od tych kilku miesięcy Dell przechodzi rewolucję. Zmieniła się m.in. spora część kierownictwa i podpisana została umowa z Wal-Martem w sprawie sprzedaży komputerów Della w sklepach tej największej w USA sieci detalicznej. Teraz dojdą do tego zwolnienia 10 proc. załogi, czyli nawet 8800 etatów na całym świecie. - Wiem, że to trudne posunięcie. Ale bez tego nie uda się wykreować wartości dla akcjonariuszy naszej firmy - argumentował M. Dell.

Bloomberg