Po wtorkowym wyskoku cen popyt miał przewagę psychologiczną. Można było liczyć na wzrost cen nawet po neutralnej sesji w Stanach. Ta nie była neutralna, ale bardzo mocna. To mogło tylko pomóc. O przewadze technicznej nie można było jeszcze mówić. Tu nadal przewagę ma podaż. To właśnie tę przewagę miał wczoraj zlikwidować popyt poprzez próbę zbliżenia się do okolic szczytu z 12 marca. Wybicie pod ten poziom byłoby ważnym sygnałem dla uczestników rynku. Po pierwsze, byłaby to negacja ostatniej fali spadków, a więc przewaga podaży już nie obowiązywałaby. Po drugie, byłoby to wybicie potwierdzające możliwość formowania się drugiego dołka w dużej formacji podwójnego dna, którego wypatrują posiadacze długich pozycji. O samej formacji jeszcze mówić nie można. Ona pojawi się dopiero wtedy, gdy ceny wyjdą ponad poziom szczytu znajdującego się między budującymi formację dołkami. Do tego wiele nam brakuje. Nie wystarczy kilka fal koszykowych zakupów. Tu potrzeba byłoby poważnego popytu, a tego na razie nie widać.
Całe te dywagacje o podwójnym dnie na razie są tylko rozważaniami o przyszłości, i to dość mglistej. Na razie fakty są takie. Po wtorkowym wyskoku i rewelacyjnej sesji w Stanach początek notowań nie był euforyczny. Pewnie po części to wynik w sumie spokojnej reakcji rynków azjatyckich na wspomnianą sesję w USA. Poziom otwarcia to jeszcze nie problem. Problemy kupujących zaczęły się później.
Zamiast próby zrobienia kroku w kierunku szczytu z 12 marca, rynek zaczął słabnąć. Do południa ceny zdążyły wykreślić małą konsolidację i się z niej wybić w dół. Minimum zanotowano na poziomie 2834 pkt. Później pojawiło się nieco większe odbicie.
Tu kluczowym poziomem miało być maksimum wspomnianej konsolidacji. Wyjście nad jej poziom miało poprawić nastroje graczy. I poprawił. Na tyle, że po 14.00 pojawiły się maksima sesji. Pomogły w tym dane makro, wskazujące na szybki wzrost produkcji przemysłowej. W końcówce sesji popyt lekko przystopował, ale nie na tyle, by ponownie znaleźć się pod poziomem porannej konsolidacji. Tym samym można przypuszczać, że jest spora szansa na to, by na dzisiejszej sesji wyjść ponad wczorajsze szczyty.
Na poważniejsze prognozy się nie piszę. To dzień wygasania kontraktów i opcji, a więc zdarzyć się może niemal wszystko. Wiedźmy czekają.