W ocenie członka Rady, największym zagrożeniem dla inflacji są zbyt szybko rosnące płace, które niosą coraz poważniejsze zagrożenie efektem drugiej rundy.
"W obecnych warunkach pożądane tempo wzrostu płac, które nie byłoby zagrożeniem dla inflacji, to ok. 6,5% w skali rocznej. Dopóki wzrost płac jest prawie dwukrotnie wyższy, a wydajność nie rośnie dostatecznie szybko, to można powiedzieć, że RPP stąpa po cienkim lodzie, istnieje bowiem możliwość zaistnienia efektów drugiej rundy" - powiedział Noga w wywiadzie dla "Gazety Prawnej".
Członek RPP dodał, że dopóki pracownik żąda podwyżek, argumentując to wzrostem wydajności, to jest to normalne, ale jeżeli argumentacja dotyczy wzrostu cen, to jesteśmy o krok od spirali płacowo-cenowej. I w takiej sytuacji bank centralny musi pokazać determinację, by nie dopuścić do wystąpienia takiego zjawiska.
"Jeżeli użyjemy modeli ekonomicznych, to wygląda na to, że pożądana stopa procentowa znajduje się na poziomie 6,0%. Obecny poziom stóp jest za niski. Dlatego potrzebna jest jeszcze jedna podwyżka, najlepiej szybko, już w kwietniu. A potem obserwowanie gospodarki, przynajmniej do chwili publikacji kolejnej projekcji w czerwcu. Być może jeszcze jedna podwyżka po kwietniu będzie potrzebna" - dodał Noga.
Przedstawiciel władzy pieniężnej nie obawia się jednak, że rada może za bardzo schłodzić gospodarkę. Według niego, stosowanie strategii małych kroków czyli 25-pkt. podwyżek pozwoli utrzymać wzrost gospodarczy w I kw. 2008 r. powyżej 6,0%. Większym zagrożeniem może być inflacja.