Do dokonania oceny praktyk IR stosowanych na warszawskiej giełdzie konieczne jest przede wszystkim odwołanie się do nowoczesnego, szerokiego rozumienia IR - nie tylko jako systemu komunikacji spółki z rynkiem, ale zbioru tych wszystkich działań, które mają wpływ na wielkość asymetrii informacyjnej między insajderami a zewnętrznymi inwestorami, a w rezultacie - na jakość wyceny rynkowej przedsiębiorstwa. Jakość owej wyceny określa się przy tym w kategoriach odchyleń ceny rynkowej od właściwej (intrinsic) wartości danego przedsiębiorstwa.
Przykładami takich działań mogą być dywidendy akcyjne czy też niezwykle popularne na GPW splity akcji i emisje z prawem poboru bardzo tanich akcji (groszowych), niezwiększających istotnie kapitałów własnych notowanych przedsiębiorstw. Co do niektórych działań można mieć pewność, że należą do tej kategorii, dopiero po dokonaniu kolejnego ruchu, tak jak to miało miejsce w przypadku pewnej spółki notowanej na GPW. Firma ta mniej więcej rok po przeprowadzeniu emisji akcji po cenie znacząco odbiegającej od aktualnej wyceny rynkowej przeprowadziła skup części akcji, tym razem po cenie rynkowej. Z perspektywy czasu oba te posunięcia można zaliczyć do obszaru szeroko rozumianego IR. Wymienione powyżej przykłady stanowią działania zorientowane na manipulację asymetrią informacyjną między przedsiębiorstwem (a dokładniej: między insajderami) a zewnętrznymi inwestorami, nie na jej zmniejszenie. W realnym świecie działania IR mogą więc mieć na celu pogorszenie jakości ceny rynkowej akcji, zamiast jej poprawy. Uświadomienie sobie takiej możliwości pozwala lepiej zrozumieć naturę relacji na linii zarząd (czy szerzej insajderzy) - inwestorzy zewnętrzni. Zasadnicze znaczenie dla dokonania diagnozy sytuacji ma jednak zrozumienie, w jakim celu dokonywane są takie działania.
Insajderzy i akcjonariusze
Już pobieżna obserwacja omawianych zachowań pokazuje, że ich głównym, łatwo obserwowalnym efektem był szybki wzrost notowań, prowadzący do znaczącego przewartościowania akcji. Z badań naukowych wynika tymczasem, że dla spółek notowanych na giełdzie "kluczowym zasobem" jest właściwa (czyli odzwierciedlająca fundamenty) i stabilna wycena rynkowa. Jedynie taka zapewnia efektywność systemów motywacyjnych dla menedżerów i utrzymanie morale pracowników. Silne przewartościowanie prowadzi do nieracjonalnych (niespełniających warunku efektywności ekonomicznej) i/lub nadmiernie ryzykownych decyzji, zwłaszcza inwestycyjnych, zorientowanych na podtrzymanie nieracjonalnej wyceny, na czym ostatecznie traci sama firma i jej akcjonariusze. Brak związku między wysiłkiem pracowników a oceną efektów ze strony inwestorów działa na tych pierwszych demotywująco, zaś w przypadku systemów motywacyjnych powiązanych z kursem akcji, nieunikniony w dłuższym okresie spadek notowań działa deprymująco i prowadzi do odejścia najlepszych pracowników.
Kiedy więc zarząd podejmuje działania nastawione na oderwanie ceny akcji jego przedsiębiorstwa od fundamentów, czyli dobrowolnie rezygnuje z owego kluczowego zasobu, działanie takie powinno automatycznie wzbudzać czujność akcjonariuszy. Zaniepokojenie budzić powinna przede wszystkim kwestia ekonomicznej zasadności planowanych inicjatyw rozwojowych. Rodzą się też uzasadnione obawy, czy posunięcia w stylu kolejnych splitów akcji nie stanowią działań zastępczych, maskujących brak pomysłu na budowę realnej wartości dla akcjonariuszy. Wywołanie silnego przewartościowania kursu akcji stanowić też może formę wywierania nacisku na akcjonariuszy, by ci zaakceptowali plany zarządu bądź dominującego akcjonariusza - brak akceptacji planów i możliwe odejście ze spółki owego akcjonariusza automatycznie wywołają silny spadek notowań.
Tanio nie zawsze znaczy dobrze