Z dwóch istotnych danych makroekonomicznych, które mogły wczoraj wpłynąć na notowania obligacji, inwestorzy większą uwagę zwrócili na inflację bazową. Co prawda była zgodna z oczekiwaniami, ale zapewne po ostatnich miłych niespodziankach w zakresie dynamiki zmian cen w naszej gospodarce liczono, że i tym razem inflacja będzie mniejsza od prognozowanej. Natomiast na bilans sesji nie wpłynęły wiadomości o wyraźnym zwolnieniu tempa wzrostu przez sprzedaż detaliczną. trudno tu mówić o braku znaczenia tych danych, skoro w marcu również 12-miesięczna średnia wyhamowała wzrost. Widać, że gospodarka zwalnia, ale inwestorzy nie mają jeszcze przekonania, że wystarczy to do szybkiego zbicia inflacji. Wciąż do celu RPP sporo brakuje. W tej sytuacji, zwłaszcza przy utrzymywaniu się restrykcyjnej retoryki ze strony przedstawicieli RPP, trzeba spodziewać się dalszej presji na ceny obligacji. Wiele tu będzie zależeć od sytuacji na rynkach bazowych, na których coraz wyraźniej odbudowują się obawy inflacyjne. W efekcie stopniowo zaczęła zwiększać się dochodowość.