Pracownicy z importu

Polskie firmy muszą szukać pracowników coraz dalej na Wschodzie, bo na Ukrainie, Białorusi czy w Rosji zarobki zaczynają być nawet wyższe niż u nas. Z kolei Azjatów sprowadzić jest trudno i nie wszyscy sprawdzają się w pracy

Aktualizacja: 27.02.2017 16:21 Publikacja: 01.05.2008 00:47

Polskie firmy coraz częściej korzystają z zagranicznych pracowników. Nie mogą znaleźć chętnych do pracy wśród rodaków lub nie stać ich na spełnienie oczekiwań płacowych. Kadrowe braki w firmach szacowane są na kilkaset tysięcy pracowników. A może być jeszcze gorzej, bo dane GUS wskazują, że w ciągu 5-7 lat liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o milion. Braki te zapełniają pracownicy "z importu" w większości zatrudnieni nielegalnie.

Resort pracy nie podejmuje się szacunków, ilu obcokrajowców pracuje w Polsce. - Liczba zezwoleń wzrasta o kilkanaście procent rocznie, ale to na pewno nie oddaje skali zjawiska - mówi Marcin Kulinicz, naczelnik wydziału polityki migracyjnej resortu pracy.

W zeszłym roku wydano niewiele ponad 12 tys. pozwoleń. Biorąc pod uwagę dane zbierane przy tej okazji, okazuje się, że połowa lub nawet więcej pracowników z Chin, Indii, Wietnamu to kierownicy lub specjaliści. Jednak wystarczy zajrzeć na budowy, do gospodarstw rolnych czy barów sprzedających kebaby lub chińszczyznę, by zobaczyć, że przybyszy z zagranicy, zwłaszcza ze Wschodu, jest o wiele więcej i nie przyjeżdżają tu na stanowiska kierownicze.

- W poprzednich latach szacowano, że w ciągu roku pojawia się u nas około pół miliona pracowników ze Wschodu, a w sezonie prac rolniczych nawet milion - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Przypomina jednak, że od czasu wejścia Polski do strefy Schengen przyjazdy są utrudnione, ale ci, którzy nielegalnie pracowali w Polsce, po prostu w niej zostali. W sprowadzaniu kolejnych, legalnych pracowników wyspecjalizowały się agencje zatrudnienia oraz pracy tymczasowej.

Na Ukrainie już brakuje

Najwięcej zagranicznych pracowników to Ukraińcy. - Nie wiadomo, ilu ich pracuje w Polsce, ale ukraińskie media, jak dziennik ekonomiczny "Delo", szacują, że około 450 tys. - mówi "Parkietowi" Michał Faleńczyk, I sekretarz wydziału promocji handlu i inwestycji w Ambasadzie RP w Kijowie. Legalnie pracuje więc tylko niewielki odsetek przyjezdnych.

Ukraińcy trafiają legalnie do Polski najczęściej na 6 miesięcy. Firmy rekrutacyjne mają jednak coraz większe problemy, bo zarobki w dużych miastach na Ukrainie są porównywalne z polskimi, a nawet wyższe. To między innymi efekt inwestycji związanych z Euro 2012.

- Sprowadzamy do Polski około 300 pracowników miesięcznie. Mogłoby ich być co najmniej dwukrotnie więcej, ale mimo ułatwień wprowadzonych w zeszłym roku przez resort pracy ich rejestracja, załatwienie wiz i innych formalności zajmuje sporo czasu. Konsulaty zapchane są przez osoby ubiegające się o Kartę Polaka - mówi "Parkietowi" Robert Kozaczek z firmy Centrum Personelu Czasowego. Pracowników ściągają na potrzeby branży budowlanej i firm konstrukcyjnych, a w sezonie jest też popyt na ogrodników i sadowników.

Z Białorusi przyjeżdżają osoby bardziej wykształcone, szukają wyższych stanowisk, jednak ich zdobycie nie jest łatwe. Tylko jedna piąta Białorusinów pracujących legalnie ma stanowisko specjalisty, połowa to robotnicy. Skoro trudno rekrutować pracowników na Ukrainie, w Rosji czy na Białorusi ze względu na korzystne oferty z lokalnych rynków pracy, polscy przedsiębiorcy szukają jeszcze dalej. - Zaczynamy rozglądać się za pracownikami z Kazachstanu, Mołdowy - mówi Wojcieszynek z firmy Leader Service.

Na budowy trafia coraz więcej pracowników z Mołdowy. W ciągu dwóch lat aż 4,5-krotnie wzrosła liczba wydanych im pozwoleń na pracę. Z Kazachstanu oficjalnie przyjeżdża do pracy około 30 osób rocznie.

Azjaci bez języka

Sprowadzanie pracowników z Azji jest skomplikowane, ale siły roboczej tam nie brakuje i płace są stosunkowo niskie. Firma Work Service ma zamówienia na tysiąc pracowników z Wietnamu. Pierwsza setka właśnie przyjeżdża do Polski. Będą pracować głównie jako spawacze. W roli tej wcześniej nie sprawdzili się Chińczycy. Zrezygnowano z nich m.in. w przemyśle stoczniowym. - Nasz podwykonawca sprowadził pilotażowo chińskich spawaczy, ale po pilotażu z nich zrezygnował. O wiele lepiej sprawdzają się Hindusi - mówi Janusz Wikowski, doradca zarządu Stoczni Gdynia. Firmy, które zastanawiały się nad zatrudnieniem Chińczyków, zrezygnowały z powodu zbyt niskich umiejętności i bariery językowej. Podobnego zdania jest Robert Kozaczek z CPC. - Ostatnio miałem możliwość sprowadzenia 300 Chińczyków, którzy całą grupą poszukiwali pracy na Ukrainie, ale żaden nie znał polskiego ani ukraińskiego. To nie tylko utrudniałoby kontakt, ale może świadczyć o tym, że traktowaliby Polskę jako kraj przerzutowy - mówi Kozaczek.

Zatrudnienie Kwiecień przełomowy w budowlance

Wśród branż, w których najbardziej brakuje rąk do pracy, przoduje budownictwo. W zeszłym roku większe firmy budowlane oszacowały te braki na co najmniej 120-150 tys. pracowników. Ostatnio sytuacja trochę się polepszyła. - Kwiecień był pierwszym od dwóch lat miesiącem, gdy niedobór pracowników nie znalazł się na pierwszym miejscu wśród barier rozwoju firm budowlanych. Spadł na trzecią pozycję (za kosztami materiałów i wysoką konkurencją) - mówi "Parkietowi" prof. Zofia Bolkowska, ekspert Krajowego Związku Pracodawców Budowlanych. O poważnych problemach z zatrudnieniem w kwietniowej ankiecie wspomniało 53 proc. firm, a nie ponad 60, jak w poprzednich miesiącach. Bolkowska tłumaczy to utworzeniem w tej branży od stycznia do marca 46 tys. nowych miejsc pracy, między innymi dzięki zatrudnieniu obcokrajowców. - Gdy poważnie ruszą projekty drogowe za unijne pieniądze i budowa stadionów na Euro 2012, sytuacja może się pogorszyć - ostrzega Bolkowska. Przyczyną kłopotów z zatrudnieniem jest głównie emigracja zarobkowa do krajów UE. W 2007 r. przeciętne wynagrodzenie brutto w budownictwie wyniosło ponad 3,3 tys. zł. Bolkowska twierdzi jednak, że to za mało, by zatrzymać pracowników w kraju.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego