Unia płaci za Chiny

Aktualizacja: 26.02.2017 15:16 Publikacja: 14.08.2008 07:16

Już osiem unijnych państw musiało wystąpić do Europejskiego Funduszu Dostosowania do Globalizacji o pomoc w związku z likwidacją miejsc pracy. W zeszłym tygodniu dołączyła do nich Litwa, której jeden z większych zakładów tekstylnych przegrał w wyścigu na niskie ceny z Chinami i Indiami.

Czy dołączy do nich Polska? Jest to w dalszej perspektywie dość prawdopodobne, głównie z powodu szybkiego wzrostu płac i ciągle silnego złotego. Dlatego, zdaniem przedsiębiorców, żeby nie podzielić losów naszego wschodniego sąsiada, rząd musi obniżać pozapłacowe koszty pracy i zachęcać firmy do pozostania w kraju.

Sygnałem alarmowym powinno być właśnie wystąpienie Litwy, bo to pierwsze państwo z naszego regionu, które skorzysta z funduszu dla ofiar globalizacji. W zeszłym tygodniu Komisja Europejska zdecydowała o przyznaniu pomocy pracownikom firmy tekstylnej Alytaus Tekstile 300 tys. euro. Pracę w zakładzie straciło 1089 osób.

Fundusz Dostosowania do Globalizacji został założony przez UE pod koniec 2006 r., a jego roczny budżet to 500 mln euro. Dotychczas wpłynęło 13 wniosków z unijnych państw, które nie potrafiły dostosować się do zmian zachodzących w światowej strukturze handlu. Warunkiem wsparcia jest utrata pracy w przedsiębiorstwie (włącznie z dostawcami i podwykonawcami) przez co najmniej tysiąc osób w ciągu 4 miesięcy (lub w ciągu 9 miesięcy w regionie lub dwóch sąsiadujących regionach).

Wnioski o pomoc spływały głównie z państw starej Unii, takich jak Francja, Niemcy, Włochy. Były też z Hiszpanii, Finlandii, Malty, Portugalii. Prośba Litwy na ich tle okazała się dość skromna, bo połowa wniosków przekracza 10 mln euro. Tak było chociażby w przypadku Hiszpanii, gdy pracę straciło ponad 1,5 tys. pracowników i podwykonawców zlokalizowanego w Puerto Real zakładu Delphi, producenta części samochodowych. KE pod koniec czerwca przyznała im 10,5 mln euro. W przypadku kolejnych spraw (m. in. producentów elektroniki i tekstyliów) jako winowajców wskazuje się Chiny i Indie. Japonia i Korea były sprawcami zwolnień w Renault i Peugeot. Ten kierunek może się jednak odwrócić, bo zarobki w Chinach rosną i coraz bardziej atrakcyjne, zwłaszcza w przypadku mało skomplikowanej produkcji, są Korea i kraje Afryki.

Obawy przed podzieleniem losu Litwy mają już polscy przedsiębiorcy. Wcześniej to nasz kraj obwiniany bywał o podkupywanie pracodawców.

- Obecna sytuacja gospodarcza, a zwłaszcza stale zwiększające się koszty produkcji, w tym koszty wynagrodzeń, mogą doprowadzić do tego, że również Polacy będą ubiegali się o środki finansowe z Europejskiego Funduszu Dostosowania do Globalizacji - mówi "Parkietowi" Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej. Dodaje jednak, że nasze firmy są zwykle bardziej elastyczne niż te ze starej Unii.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" wskazuje, że część przedsiębiorców, zwłaszcza z branży odzieżowej, już sobie poradziła z "tanimi" Chinami. - W Polsce projektują ubrania, dobierają dodatki, a produkcję już przeniosły do Chin czy innych krajów Azji - twierdzi Starczewska-Krzysztoszek. Wspomina m.in. notowane na giełdzie LPP z markami Reserved, Cropp. Ma ono w Szanghaju nawet własne biuro. Większość produkcji w Azji ulokowała też spółka Artman, właściciel salonów pod marką House. - Nie jesteśmy w stanie konkurować w kraju w produkcji rzeczy najtańszych. Choć produkcję tych z najwyższej półki firmy często przenoszą z powrotem do kraju, bo ceny ich są na tyle wysokie, że rekompensują wyższe koszty pracy - mówi ekspert "Lewiatana".

Przedsiębiorcy mogą łatwo dowiedzieć się, jak starać się o pomoc. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zamieściło na swoich stronach odpowiednie formularze.

Gospodarka
Podatek Belki zostaje, ale wkracza OKI. Nowe oszczędności bez podatku
Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024