Dotychczas kryzys uderzał w te kraje głównie poprzez spadek dynamiki eksportu na rynki zachodnioeuropejskie. To jednak dotyczy przede wszystkim małych, otwartych gospodarek, takich jak Czechy czy Węgry, gdzie popyt wewnętrzny też jest niemrawy. Ale eskalacja kryzysu fiskalnego w eurolandzie, przejawiająca się m.in. coraz większymi kłopotami Włoch, stwarza zagrożenie także dla Polski. Po pierwsze, nasilać może się awersja inwestorów do ryzyka, co będzie powodowało odpływ kapitału z europejskich rynków wschodzących. Po drugie, pogłębić się mogą kłopoty zachodnioeuropejskich banków, które działają także w Europie Środkowo-Wschodniej. Nie sądzę, aby te instytucje chciały się wycofać z tego atrakcyjnego dla nich regionu, ale mogą ograniczyć tempo ekspansji.