Nazwy portfeli mówią wszystko o tegorocznych preferencjach klientów TFI, które sprowadzają się do dwóch klas aktywów – obligacji korporacyjnych, również w „opakowaniu" funduszy gotówkowych i pieniężnych oraz akcji zagranicznych (nie uwzględniliśmy PKO TFI, które łączyło fundusze).
Co zamiast lokaty
Absolutnym czempionem wszechwag, w przenośni i dosłownie – prawie 750 mln zł przewagi wpłat nad wypłatami – jest UniLokata. – Na jego popularność w dużym stopniu wpłynęło niskie oprocentowanie depozytów. Banki same zaczęły klientom proponować ten produkt jako alternatywę dla lokat. To bezpieczny, przewidywalny portfel, liniowo wyceniany, który po trzech kwartałach już zarobił trochę więcej niż można teraz średnio zarobić w ciągu roku na lokacie – tłumaczy popularność funduszu Tomasz Mirek, dyrektor ds. sprzedaży detalicznej Union Investment TFI. – Część napływów do UniLokaty to konwersje z UniKorona Pieniężnego, funduszu o zbliżonym profilu ryzyka w mniejszym stopniu inwestującym w obligacje korporacyjne, a w większym w papiery skarbowe o zmiennym oprocentowaniu, tzw. „wuzetki", których ceny w ostatnich miesiącach spadły – dodaje.
Znacznie skromniejszym bilansem sprzedaży wynoszącym 40 mln zł netto, może się pochwalić trzeci na podium w grupie funduszy „misiów" Noble Fund Akcji Małych i Średnich Spółek. Jednocześnie osiągnął on dużo wyższą stopę zwrotu, rzędu 9,5 proc.
– Wynik tego funduszu byłby jeszcze lepszy, gdyby nie to, że utrzymujemy w nim poduszkę płynnościową na poziomie 15–20 proc. aktywów zainwestowanych w akcje najbardziej płynnych spółek – zastrzega Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI. – Co do zasady w funduszach „misiów" odsetek bardzo aktywnych uczestników jest wyższy niż w bezpieczniejszych produktach. Musimy być gotowi na błyskawiczne upłynnienie nawet 15 proc. portfela bez obciążania stopy zwrotu – wyjaśnia.