Inwestorzy zainteresowani sektorem bankowym na GPW nie muszą się ograniczać do jego przedstawicieli działających w Polsce, będących w ostatnich miesiącach pod presją nowego podatku i rosnących wymogów kapitałowych. Na GPW notowani są też dwaj europejscy giganci bankowi – UniCredit i Santander, choć warunki na ich rynkach również nie są wyjątkowo korzystne.
Trend wyraźnie spadkowy
Akcje hiszpańskiego Banco Santander (właściciel BZ WBK) notowane są na GPW w dual listingu od grudnia 2014 r. i od tego czasu potaniały o połowę (europejski indeks branżowy Eurostoxx Banks stracił w tym czasie jedną trzecią, dokładnie tyle samo co warszawski WIG-Banki).
W tym roku notowania Santandera na GPW, ósmego co do wielkości sumy bilansowej banku w Europie, cechują się dużą zmiennością i w ciągu zaledwie paru tygodni kurs dwukrotnie spadał z okolic 20 zł do 15 zł. Ten rok nie zapowiada się dla Santandera na łatwy. Średnia prognoz Bloomberga zakłada, że przychody netto i skorygowany zysk netto banku spadną po 13 proc., odpowiednio do 44,5 mld euro i 6,34 mld euro. W 2017 r. przychody mają wzrosnąć do 46,3 mld euro, a zysk netto do 7,16 mld euro.
Przy tych prognozach i obecnym kursie wskaźnik C/Z na lata 2016 i 2017 wynosi odpowiednio 8,3 i 7,2, czyli jest znacznie niższy niż średnia z ostatnich siedmiu lat na poziomie 13,7. Prognozowany na wskaźnik C/WK wynosi odpowiednio 0,56 i 0,54, również poniżej średniej (0,94). Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jednocześnie spada rentowność banku, więc mnożniki z poprzednich lat mogą się okazać nieuzasadnione.
Wśród licznych rekomendacji dla Santandera, wydanych przez europejskich analityków, 35 proc. zaleca kupno akcji, połowa trzymanie, zaś 15 proc. sprzedaż. Średnia cena docelowa dla jednego waloru to 20,9 zł, co oznacza 36-proc. potencjał do wzrostu. Warto jednak pamiętać, że kurs Santandera tkwi w trendzie spadkowym (-46 proc. w ciągu 12 miesięcy).