Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł w czwartek o 1,4 proc., a chiński indeks Shanghai Composite stracił 0,7 proc. Spotkanie pomiędzy amerykańskim prezydentem Joe Bidenem i chińskim przywódcą Xi Jinpingiem nie wywołało więc euforii na rynkach. I raczej nie mogło być inaczej, gdyż nie przyniosło ono żadnych konkretnych ustaleń w takich kwestiach jak wojna handlowa czy amerykańskie ograniczenia na eksport mikroprocesorów do Chin. Obie strony zgodziły się „prowadzić dialog” w kwestii sztucznej inteligencji, zwiększyć ruch lotniczy między oboma krajami, przywrócić kanał porozumiewania się między swoimi siłami zbrojnymi oraz stworzyć grupę roboczą ds. walki z handlem narkotykami.
– Chiny i USA są w relacjach konkurencyjnych. Moją odpowiedzialnością jest to, by były one racjonalne i by ich skutkiem nie był konflikt – stwierdził Biden.
Unikanie konfliktu
– Czy to spotkanie doprowadzi do poprawy relacji między USA i Chinami? Odpowiedź brzmi „nie”, ale nie taki był cel tego spotkania. Chodziło w nim o to, by ograniczyć ryzyko tego, że relacje obu krajów jeszcze bardziej się pogorszą. Jego rezultatem było więc relatywnie mało konkretów – twierdzi Kurt Tong, partner zarządzający w firmie konsultingowej Asia Group.
– Błędem jest postrzegać jako zagrożenie Chiny, będące krajem oddanym pokojowemu rozwojowi, i grać przeciwko nim w grę o sumie zerowej. Chiny nigdy nie grają przeciwko USA i nie ingerują w ich politykę wewnętrzną. Chiny nie mają intencji rzucać wyzwania Stanom Zjednoczonym ani pozbawiać ich pozycji. Zamiast tego będziemy się cieszyć, widząc pewne siebie, otwarte, zawsze rosnące i prosperujące USA – zapewniał Xi. Zaoferował również Amerykanom możliwość uczestniczenia w projektach związanych z Inicjatywą Pasa i Szlaku (Nowego Jedwabnego Szlaku). Stwierdził też, że Chiny są gotowe brać udział w międzynarodowych inicjatywach rozwojowych przygotowanych przez USA. Trudno się jednak spodziewać, by to zaproszenie szybko przełożyło się na jakieś konkretne wspólne przedsięwzięcia.
Biden został spytany na konferencji prasowej po spotkaniu, czy nadal określiłby Xi Jinpinga mianem dyktatora. – On nim jest. W tym znaczeniu, że jest człowiekiem rządzącym krajem komunistycznym, mającym formę rządu totalnie różną od naszej – powiedział prezydent USA.