Ceny domów będą spadały na Wyspach jeszcze przez trzy lata. Takie prognozy zawiera najnowszy raport niezależnego ośrodka National Institute of Economic and Social Research (NIESR).

Analitycy tego instytutu przewidują, że potrwa jeszcze pięć lat, zanim dochody w przeliczeniu na jednego Brytyjczyka wrócą do poziomu sprzed rozpoczęcia recesji w II kwartale 2008 r. W tej ponurej ocenie przyszłości brytyjskiej gospodarki NIERS ostrzega też, że koszty obsługi gwałtownie rosnącego krajowego zadłużenia za cztery lata będą prawie dwa razy wyższe niż obecnie.

Opublikowany wczoraj raport NIERS przewiduje, że w minionym kwartale brytyjski PKB zmniejszył się o 0,4 proc., po spadku o 2,4 proc. w pierwszych trzech miesiącach roku. Będzie to oznaczało, że recesja na Wyspach trwała co najmniej pięć kwartałów. Na ostatni kwartał roku NIERS przewiduje wzrost PKB, ale zaledwie o 0,5 proc. Simon Kirby, ekonomista z tego instytutu, ostrzega, że ożywienie będzie słabe, ponieważ w przyszłym roku „nadal będą spadać wydatki konsumpcyjne i inwestycje spółek”.

Co do cen domów, NIERS nie podziela pojawiającego się ostatnio optymizmu, że rynek nieruchomości najgorsze ma już za sobą. Instytut spodziewa się, że ceny domów wrócą na ścieżkę wzrostu dopiero w 2012 r. Czerwcową poprawę koniunktury na tym rynku NIERS tłumaczy jedynie ograniczeniem podaży domów.

Brytyjski rząd w bieżącym roku finansowym będzie musiał dla zrównoważenia budżetu pożyczyć 167,5 mld funtów. To aż 12 proc. PKB. NIERS oblicza, że koszty obsługi zadłużenia wzrosną z 25,6 mld funtów w tym roku do 50,7 mld funtów w roku finansowym 2013/2014.