Ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści spodziewali się średnio odczytu na poziomie 185 tys. Departament Pracy skorygował w dół odczyt październikowy, gdy przybyło 200 tys. miejsc pracy, a nie 204 tys., jak podawał miesiąc temu. Mimo to minione dwa miesiące łącznie były pod tym względem najlepsze od końca I kwartału.
Dane z amerykańskiego rynku pracy bywają niejednoznaczne, ale nie tym razem. Spadek stopy bezrobocia był bowiem efektem wzrostu zatrudnienia, a nie spadkiem aktywności zawodowej Amerykanów. W listopadzie odsetek ludzi pracujących lub poszukujących pracy wzrósł do 63 proc. z 62,8 proc. miesiąc wcześniej. Nieznacznie, o 0,2 proc., wzrosła też średnia godzinowa płaca w USA.
– Jesteśmy na skraju przyspieszenia gospodarczego, które będą napędzali konsumenci – ocenił Scott Anderson, główny ekonomista Bank of the West. Zdają się to potwierdzać piątkowe dane Departamentu Handlu, według których wydatki konsumpcyjne w USA wzrosły w październiku o 0,3 proc., po zwyżce o 0,2 proc. miesiąc wcześniej. Ekonomiści spodziewali się odczytu na poziomie 0,2 proc.
Inwestorzy w pierwszej chwili zareagowali na piątkowe dane entuzjastycznie, choć mogą one być dla Rezerwy Federalnej argumentem na rzecz ograniczenia programu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). – FOMC (decyzyjny organ Fedu – red.) ma już wszystkie dowody, jakich potrzebował, aby zacząć wygaszać QE już na najbliższym posiedzeniu (zakończy się 18 grudnia – red.) – powiedział Paul Ashworth, główny ekonomista ds. USA w Capital Economics.