Premier Węgier Viktor Orban bronił wczoraj w parlamencie pomysłu swojej partii, aby pozwolić kredytobiorcom spłacić kredyty hipoteczne we frankach i euro po zaniżonym kursie walut, przerzucając straty z tej operacji na banki.
Decyzję podejmie parlament
Zdaniem Orbana propozycja jest wykonalna. Zapewnił, że jeśli będzie ona kwestionowana na arenie międzynarodowej, rząd się temu przeciwstawi. Zaznaczył jednak, że ostateczną decyzję w sprawie uchwalenia przepisów będzie podejmować parlament.
Przedstawiony w ubiegłym tygodniu przez Fidesz, partię Orbana, plan zakłada, aby posiadaczom kredytów we frankach i euro dać możliwość spłaty zobowiązań po kursie zaniżonym o ponad 20 proc. (180 forintów za franka i 230 forintów za euro, w obu wypadkach o ponad 50 forintów taniej niż ostatnio na rynku). Spłata miałaby odbywać się jednorazowo, z możliwością jednoczesnego zaciągnięcia kredytu w forintach. Jak zaznaczył premier, przepisy nie powinny jednak zmuszać banków do udzielania kredytów forintowych w celu realizacji tej operacji.
Ryzyko do podziału?
Zdaniem premiera plan oznaczałby podzielenie ryzyka i kosztów walutowych kredytów hipotecznych pomiędzy banki a ich klientów. Co innego mówią jednak specjaliści. Ich zdaniem poszkodowane w tej sytuacji byłyby wyłącznie banki – ich straty na różnicach kursów walut mogłyby być tak duże, że mogłyby zdestabilizować węgierski system finansowy. Plan zagraża stabilności systemu finansowego i może mieć groźne skutki dla gospodarki – oceniło jeszcze w piątek węgierskie Stowarzyszenie Banków.
Giełda i waluta tracą
Na wieść o planach Fideszu w piątek akcje OTP, największego banku na Węgrzech, staniały o 11 proc. Wczoraj obrót nimi, a także papierami hipotecznego banku FHB, był przez całą sesję zawieszony. Mimo to indeks BUX, w którym OTP ma ponad jedną czwartą udziałów, spadał wczoraj o ponad 3 proc. Źle działo się też na rynku walutowym. Do euro i franka forint tracił po 1,3 proc. – kurs wynosił odpowiednio 282,9 oraz 234,9 forinta.