Ekonomiści spodziewali się wzrostu deficytu handlowego, ale do 50 mld USD. Ale część z nich niespodzianka ucieszyła. Ujemne saldo pogłębiło się bowiem wskutek skoku importu o 5,2 proc., podczas gdy eksport wzrósł o 2,9 proc. – Trudno martwić się rosnącym importem, bo sugeruje on, że popyt konsumpcyjny jest silny – ocenia Dean Maki, ekonomista w Barclays Capital. Ale eksperci z Capital Economics podkreślają, że większy od oczekiwanego marcowy deficyt handlowy zmusi Waszyngton do rewizji danych o tempie wzrostu gospodarczego w I kwartale z 2,2 proc. do nawet 1,2 proc.

Bardziej jednoznacznie ekonomiści oceniają dane z Chin. Wprawdzie w kwietniu nadwyżka handlowa Państwa Środka wyniosła 18,4 mld USD, ponadtrzykrotnie więcej niż w marcu i wyraźnie powyżej prognoz,

ale był to skutek stagnacji importu przy niemrawym wzroście eksportu. – Te dane potwierdzają, że tempo wzrostu chińskiej gospodarki nie osiągnęło jeszcze dna – skomentował Wei Yao, ekonomista z Societe Generale.