W zdecydowanym oświadczeniu złożonym w Waszyngtonie J. Kerry określił ataki jako „niezaprzeczalne" i powiedział, że administracja ma ostateczne dowody, iż broń chemiczna została w minionym tygodniu użyta na przedmieściach Damaszku, w wyniku czego zginęło setki cywilów. Zwlekanie syryjskich władz z wydaniem pozwolenia międzynarodowym obserwatorom na dotarcie na miejsce ataku wskazuje na ich winę – dodał i poinformował, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy prowadzą „aktywne konsultacje" na temat tego, jak na ten atak odpowiedzieć.
„Nie łudźmy się: Prezydent Obama jest przekonany, że musi być odpowiedzialność dla tych, którzy użyli najbardziej haniebnej na świecie broni przeciwko najbardziej bezbronnym na świecie ludziom" – powiedział. „Nic dzisiaj nie jest traktowane z większą powagą i nic nie jest z większą uwagą analizowane".
Te słowa J. Kerry'ego są pierwszym oświadczeniem administracji potwierdzającym, że rozważa ona akcję militarną, prawdopodobnie polegającą na atakach pocisków cruise na syryjskie cele. Wyższy urzędnik ministerstwa obrony powiedział, że brane pod uwagę są uderzenia przeprowadzone z okrętów stacjonujących we wschodniej części Morza Śródziemnego z użyciem pocisków dalekiego zasięgu, bez zastosowania samolotów załogowych. Celem ataków byłoby „powstrzymanie i zniszczenie" możliwości Assada, tak by zapobiec ponownemu użyciu przez niego broni chemicznej.
Zachodnie rządy podzielają stanowisko J. Kerry'ego oznaczające zaostrzenie linii wobec Damaszku.