Symboliczny koniec epoki BRIC

Grupa Goldman Sachs zlikwidowała fundusz inwestujący na rynkach BRIC (Brazylii, Rosji, Indii i Chin). To symboliczny koniec koncepcji inwestycyjnej wymyślonej przez byłego głównego ekonomisty tej amerykańskiej instytucji.

Publikacja: 09.11.2015 13:28

Symboliczny koniec epoki BRIC

Foto: Bloomberg

- Obietnica szybkiego i trwałego wzrostu gospodarek BRIC w ostatnich pięciu latach została podana w wątpliwość – powiedział Jorge Mariscal, dyrektor inwestycyjny ds. rynków wschodzących w UBS Wealth Management. – BRIC to była popularna koncepcja, ale nic nie jest wieczne – dodał.

Goldman Sachs Asset Management, czyli inwestycyjne ramie amerykańskiego banku, uruchomiło fundusz inwestujący w akcje spółek z krajów BRIC dziewięć lat temu. W 2010 r. jego aktywa sięgnęły 842 mln USD, ale od tego czasu skurczyły się do zaledwie 98 mln USD. To przede wszystkim efekt wycofywania pieniędzy przez klientów w związku z rozczarowującymi wynikami. W minionych pięciu latach fundusz stracił bowiem ponad 20 proc.

W uzasadnieniu likwidacji funduszu przesłanym amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) Goldman napisał, że „nie widzi szans na znaczący wzrost wartości jego aktywów w przewidywalnej przyszłości". Pozostałe aktywa tego funduszu zostaną włączone do innego, zorientowanego na szerszą grupę rynków wschodzących. Na pomysł, aby cztery gospodarki wschodzące o największym potencjale określić jednym terminem, wpadł w 2001 r. Jim O'Neill, wówczas główny ekonomista Goldmana Sachsa, a później (do końca 2013 r.) szef Goldman Sachs AM.

„Państwa BRIC są najszybciej rozwijającymi się gospodarkami na świecie, czerpiącymi korzyści z silnych długofalowych fundamentów gospodarczych, takich jak popyt na surowce naturalne, wzrost populacji miejskiej oraz wzmocnienie pozycji tworzącej się klasy średniej. Ostatnie dziesięciolecie było wielkim sukcesem rynków BRIC, a państwa tworzące tę grupę mają potencjał, aby do 2050 roku stać się czterema z pięciu największych gospodarek świata" – tłumaczył w wywiadzie dla „Parkietu" w 2011 r. O'Neill.

Choć akronim szybko się w świecie inwestycyjnym upowszechnił, jego krytycy wskazywali, że jest stworzony nieco sztucznie. Od początku wątpliwości budziło zaliczenie do gospodarek wchodzących o największym potencjale Rosji, zamiast np. Indonezji czy Nigerii. Z innym składem akronim byłby pozbawiony drugiego znaczenia: BRIC to po angielsku cegła. O'Neill jednak konsekwentnie utrzymywał, że Rosja zasługuje na miejsce wśród najważniejszych państw wschodzących.

- Ten akronim od początku nie miał sensu, bo grupował cztery losowo wybrane kraje, które są zupełnie inne. Gdy zanadto zawęży się uniwersum inwestycyjne, trudno osiągnąć dobre wyniki – powiedział Xavier Hovasse, zarządzający funduszami rynków wschodzących w Carmignac Gestion.

Obecnie zarówno Rosja, jak i Brazylia, tkwią w recesji. Chiny zaś, choć wciąż należą do najszybciej rozwijających się gospodarek świata, stopniowo hamują. W efekcie indeks MSCI BRIC, obejmujący akcje spółek z tych rynków, stracił od początku 2011 r. blisko 34 proc. Dla porównania, w poprzednich 10 latach zyskał 308 proc., podczas gdy amerykański indeks S&P 500 zaledwie 15 proc.

Gospodarka światowa
Wolniejsza inflacja przyniosła szczyptę optymizmu na rynki
Gospodarka światowa
Inflacja w USA niższa od prognoz
Gospodarka światowa
UE uderza karnymi cłami w stany popierające Donalda Trumpa
Gospodarka światowa
Chaotyczna polityka Trumpa zepsuła hossę
Gospodarka światowa
Niespodziewany spadek niemieckiego eksportu
Gospodarka światowa
Ci, którzy postawili na plan Trumpa, teraz za to płacą. Drobni gracze panikują