Na europejskie i azjatyckie rynki wrócił optymizm. Opublikowane w weekend sondaże wskazały, że w czwartkowym referendum niewielką przewagę mogą zdobyć zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w UE. W reakcji na to funt zyskiwał w poniedziałek ponad 2 proc. wobec dolara. Była to jego największa dzienna zwyżka od 2008 r., a od dołka z zeszłego czwartku zyskał 4,5 proc. Japoński indeks Nikkei 225 wzrósł w poniedziałek o 2,3 proc. Niemiecki DAX i francuski CAC 40 zyskiwały po południu nawet po 3,5 proc., polski WIG20 2,4 proc., a brytyjski FTSE 100 3,2 proc.
Test przed piątkiem
W ciągu jednego dnia kapitalizacja londyńskiej giełdy zwiększyła się więc o około 50 mld funtów. Najmocniej zyskiwały akcje banków, ubezpieczycieli i firm związanych z rynkiem nieruchomości. Papiery Royal Bank of Scotland drożały po południu o 7,3 proc., a Barclaysa i grupy Aviva o 6 proc.
– Pewne pojęcie o tym, jak może zachować się w piątek brytyjski rynek, jeśli Brytyjczycy zdecydują się na pozostanie w UE, dają wydarzenia z poniedziałku. Inwestorzy wyraźnie zidentyfikowali instytucje finansowe oraz spółki budowlane jako głównych beneficjentów pozostania w Unii, a umocnienie funta wskazuje, jak waluta będzie się zachowywać w przypadku takiego wyniku referendum – twierdzi Laith Khalaf, analityk z firmy Hargreaves Lansdown.
– Rynek wchodził wcześniej w jasny scenariusz przewidujący Brexit. Teraz mamy na to reakcję, scenariusz bardziej zbilansowany, zbliżony do tego, czego początkowo oczekiwali inwestorzy – wskazuje Christian Gattiker, szef działu analiz szwajcarskiego banku Julius Baer.
Analitycy ostrzegają jednak, że nadchodzące dni mogą być bardzo nerwowe na rynkach. – Każda zmiana w sondażach wywołuje przesadzoną reakcję, nie tylko w przypadku funta, ale też ogólnych nastrojów na rynku – przypomina Kit Juckes, strateg z Societe Generale.