Meksykańskie peso zyskiwało we wtorek 1,8 proc. wobec dolara, odbijając się od najniższego poziomu od 1989 r. To powszechnie uznano za dowód na to, że Donald Trump nie wygrał debaty wyborczej z Hillary Clinton. Kurs waluty Meksyku, czyli kraju mogącego mocno stracić gospodarczo na ewentualnej prezydenturze Trumpa, jest czasem traktowany jako barometr oczekiwań inwestorów co do wyników wyborów prezydenckich w USA. – Debata została wygrana przez peso meksykańskie, randa południowoafrykańskiego i wona koreańskiego, a przegrana przez jena – wskazuje Kit Juckes, ekonomista z Societe Generale.
Entuzjazm po niekorzystnej dla Trumpa debacie udzielił się również giełdom, ale nie potrwał długo. O ile Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu zyskał ponad 1 proc., o tyle większość europejskich parkietów traciła po południu. Niemiecki DAX spadał o prawie 1 proc. Inwestorzy szybko sobie przypomnieli o kłopotach Deutsche Banku.
Niemiecki niepokój
Akcje Deutsche Banku traciły we wtorek po południu we Frankfurcie blisko 3 proc., po tym jak dzień wcześniej tąpnęły o 7,5 proc. Od początku roku straciły już 55 proc., znalazły się najniżej od 1983 r. i ocierają się o psychologicznie ważny poziom 10 euro za akcję. Do wyprzedaży papierów największego niemieckiego banku skłania inwestorów m.in. 14 mld USD kary nałożonych temu pożyczkodawcy przez amerykański Departament Sprawiedliwości oraz (dementowane) doniesienia mówiące, że kanclerz Angela Merkel nie chce pomagać Deutsche Bankowi przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
W ślad za Deutsche Bankiem przecena objęła wiele innych europejskich banków. Np. papiery Commerzbanku traciły we wtorek po południu na giełdzie we Frankfurcie 2,5 proc., a akcje UniCreditu taniały wówczas w Mediolanie o 2 proc. – Spadki akcji prominentnych niemieckich i szwajcarskich banków ożywiły obawy przed europejskim kryzysem bankowym – twierdzi Jasper Lawler, analityk CMC Markets.
– Nie ma żadnych wątpliwości, że bank potrzebuje więcej kapitału. W imię stabilności na rynkach Deutsche Bank musi się do tego zabrać, mając nadzieję, że zawartość puszki Pandory pozostanie pod kontrolą. Jakoś nie wierzę Merkel, gdy trzeba zająć się prawdziwym problemem. Niemcy nie mogą zawieść Deutsche Banku, bo to byłaby większa katastrofa niż Lehman Brothers – twierdzi David Buik, ekspert firmy Panmure Gordon, weteran londyńskiego City.