Aktualna umowa przewiduje cięcia wydobycia w ramach polityki prowadzonej przez OPEC sięgające 1,8 mln baryłek dziennie. Celem porozumienia jest sprowadzenie zapasów surowca w krajach OECD do poziomu 5-letniej średniej, co miałoby zrównoważyć rynek. Umowa nie dotyczy jednak Libii i Nigerii, które wydobywają obecnie 1 mln i 1,7 mln baryłek dziennie. Skłonne do ograniczenia wydobycia będą dopiero przy poziomach wynoszących odpowiednio 1,25 i 1,8 mln baryłek na dobę.
Czy plan OPEC się powiedzie?
Dennis de Jong, dyrektor zarządzający w UFX.com, twierdzi, że tak, wskazując jednak na nieoczywistość celów kartelu. Myśleniem życzeniowym byłoby bowiem oczekiwanie, że cena wzrośnie do poziomów z 2014 r., gdzie za baryłkę trzeba było płacić powyżej 100 dolarów i dodaje, że celem OPEC wcale nie jest tylko wzrost cen czarnego złota. - To, co kartel osiągnął, to powrót do stabilności rynku, po kilku latach wahań cen. Niezbalansowany rynek ma tendencję do zniechęcania do inwestowania weń, co rodzi szereg zagrożeń i prowadzi do jeszcze większej niestabilności w przyszłości - stwierdza de Jong. Dodaje, że z tego właśnie powodu kraje z OPEC i spoza kartelu, które zgodziły się na cięcia w produkcji, nie będą miały bodźca do rezygnowania z niego. Nie chce on stawiać jednak żadnych przewidywań odnośnie do ceny surowca. - Przyszłość pokaże, czy działania OPEC doprowadzą do stabilnego wzrostu ceny powyżej 60 dolarów za baryłkę.
Odmienne zdanie prezentuje Nitesh Shah, dyrektor pionu surowcowego w ETF Securities. - Umowa ograniczająca produkcję jest niestabilna i pełna wad - zapewnia. Wynika to przede wszystkim z tego, że kilka krajów jest z niej wyłączonych, co torpeduje wysiłki pozostałych w przywróceniu równowagi na rynku. Co więcej, kilka krajów nie spełnia nałożonych ograniczeń. Ekwador na przykład publicznie ogłosił, że nie będzie dłużej starał się wypełniać zobowiązań. Arabia Saudyjska na początku mocno ucięła produkcję, by potem z każdym miesiącem odrobinę zwiększać wydobycie. To zachęca inne kraje do oszukiwania. Choć umowa była ogłaszana jako wielki sukces, bowiem dołączyły do niej także kraje spoza kartelu, problemy z bieżącym monitorowaniem wydobycia oraz brak silnych kar nakładanych na oszukujących w kartelu podminowują szanse umowy na osiągnięcie celu. Co więcej, producenci z USA potrafią szybko dostosować się do zmieniających warunków, wchodząc w miejsce zmniejszającej się produkcji w krajach zobowiązanych do przestrzegania umowy. Ponieważ OPEC będzie chciał utrzymać swój udział w rynku, pakt skazany jest na niepowodzenie.