Tomasz Goss-Strzelecki z Dublina
Przygotowany przez FESE raport określa 20 zasad i rekomendacji, które mają pomóc w stworzeniu europejskiej unii rynków kapitałowych. Ma przekonać decydentów w Brukseli – rozpoczynających nową kadencję europarlamentarzystów i nowych członków Komisję Europejską, którzy zostaną wybrani jesienią – do zmian w regulacjach, które w ostatnich latach utrudniły działanie spółkom, inwestorom i samym operatorom giełdowym. Chodzi m.in. o dyrektywę MiFID II. – Przepisy zostały przygotowane z myślą o blue chips notowanych na największych rynkach. Dla mniejszych rynków, mniejszych spółek i mniejszych brokerów potrzebujemy rozluźnienia przepisów. Musimy zrobić krok wstecz – stwierdził Petr Koblic, prezes giełdy w Pradze i jednocześnie szef rady FESE, podczas konwencji FESE w Dublinie. – Widzimy niepożądane skutki europejskich regulacji – wtórował mu Anthony Attia, szef giełdy Euronext Paris.
Faktem jest, że europejskie rynki kapitałowe są mniej rozwinięte niż amerykańskie czy azjatyckie. Stosunek kapitalizacji spółek do PKB w Europie wynosi tylko 68 proc., podczas gdy w USA sięga 160 proc., a w Azji około 100 proc. Z europejskich krajów ten wskaźnik na wyższym lub porównywalnym poziomie mają tylko Szwajcaria (248 proc.), Holandia (132 proc.), Luksemburg (110 proc.) i Francja (106 proc.). W Wielkiej Brytanii czy Niemczech jest zbliżony do 60 proc., a w takich krajach jak Polska nie przekracza 40 proc.
W Europie nie handluje się tak chętnie akcjami jak w USA czy Azji. Mierzący to wskaźnik, który porównuje obroty akcjami do PKB, w przypadku Stanów wynosi aż 252 proc., a przypadku Azji 108 proc., a w Europie sięga tylko 76 proc.