Na rynkach w Europie Zachodniej zwyżki wyniosły między 0,15 proc. (Londyn) a 0,96 proc. (Mediolan). Powody do zadowolenia mieli zwłaszcza inwestorzy we Frankfurcie i Paryżu, gdzie przez dwie ostatnie sesje straty z wtorku zostały odrobione z nawiązką i indeksy znalazły się na nowych historycznych szczytach. Po trzech dniach sporej zmienności tym razem uspokojenie obserwowaliśmy na krajowym rynku. WIG20 stracił 0,1 proc. i przebywa w strefie poniżej grudniowych lokalnych maksimów. Z jednej strony są szanse na atak na 2400 pkt, jednak z drugiej strony przebić się przez opór na 2380 pkt jest trudno i wciąż w grze jest formacja podwójnego szczytu. Na rynku amerykańskim S&P 500 i Nasdaq zyskały odpowiednio 0,58 proc. i 0,3 proc., co analitycy uznają za dobry wynik w kontekście słabszych danych makro. Amerykański rynek ma szansę zamknąć ten tydzień na plusie – tak jak 14 z 15 poprzednich, tym samym wydłużając serię niewidzianą od dekad. Im dłużej jednak będzie rosnąć, tym zagrożenie korektą będzie oczywiście większe – podkreślają dziś eksperci. Na co jeszcze wskazują?
Wzrosty wbrew kolejnym danym
Kamil Cisowski, DI Xelion
Rynki akcji kontynuowały w czwartek dalszy marsz w górę, nie zważając, że najważniejsze dane dnia, amerykańska sprzedaż detaliczna, okazały się wielkim rozczarowaniem. Główne giełdy w Europie utrzymywały lub nawet zwiększały skalę wzrostów z otwarcia, być może z wyjątkiem IBEX (+0,18%). Stopy zwrotu wyniosły od 0,15% (FTSE100) do 0,96% (FTSE MiB). Można odnieść wrażenie, że sytuacja na Starym Kontynencie coraz bardziej przypomina amerykańską – rosnący udział czempionów (ASML, LVMH, Novo Nordisk, SAP) w indeksach i ich dobre raporty przyćmiewają fakt, że wg analiz Bloomberg Intelligence ten sezon wynikowy na razie wygląda na potencjalnie najsłabszy od co najmniej 2020 r. Odsetek dotychczas raportujących spółek, które pokazały wyniki poniżej prognoz, sięga 54%, w przemyśle jest to aż 73%.
WIG20 spadł o 0,08%, mWIG40 o 0,30%, a sWIG80 o 0,33%, kończącej dzień fali zakupów tym razem nie było. Dużą pozytywną kontrybucję do głównego indeksu wnosiło Dino (+2,37%), ale o 1,08% spadało PKO, a o aż 5,26% PGE. W mWIG40 silnie spadały Benefit (-3,56%) i Tauron (-3,39%), mocno ciążył też Budimex (-1,61%).
S&P500 wzrosło o 0,58%, a NASDAQ o 0,30%, co uważamy za świetny wynik w kontekście danych. Wpływ jakichkolwiek słabych publikacji jest obecnie co prawda zaburzony przez błyskawiczne spadki rentowności długu, gdy tylko się ukazują, ale wczoraj 2-latki odrobiły ten efekt przed końcem dnia. Raport o sprzedaży detalicznej wyglądał bardzo słabo – dynamika wyniosła -0,8% m/m przy prognozach -0,2% m/m i to pomimo ujemnej rewizji liczb za grudzień. Szybko pojawiły się komentarze zwracały uwagę na złą pogodę w pierwszej połowie stycznia i sugerujące, że przy takim rynku pracy mamy do czynienia z efektem jednorazowym, ale nie zmienia to faktu, że w tym tygodniu jakikolwiek wzrost cen akcji w USA stoi w jaskrawej sprzeczności z kluczowymi publikacjami makroekonomicznymi, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że odczyty obu indeksów Fed (nowojorskiego i filadelfijskiego) były lepsze od oczekiwań.