Nie inaczej jest w Polsce, gdzie uwaga inwestorów zwróci się w kierunku jutrzejszej decyzji RPP w sprawie stóp procentowych. Siła konsumentów w USA oraz Unii Europejskiej nie słabnie, a inflacja cały czas pozostaje na wysokim poziomie, co teoretycznie sprzyja prowadzeniu jastrzębiej retoryki monetarnej. Czego zatem spodziewać się po decyzji RPP i czy Prezes Glapiński zdoła zaskoczyć opinię publiczną podczas czwartkowej konferencji prasowej?
Zdaje się, że w aktualnej sytuacji gospodarczej najbardziej prawdopodobną decyzją, jaką może podjąć Rada Polityki Pieniężnej jest utrzymanie stóp procentowych na aktualnym, niezmienionym poziomie. W trakcie samej decyzji nie powinniśmy doświadczyć żadnej niespodzianki – inflacja za styczeń wypadła nieco niżej od oczekiwań, choć jednocześnie w marcu Radzie powinna być już znana najnowsza projekcja. Dalsze podnoszenie stóp procentowych mogłoby wpłynąć negatywnie na i tak już stosunkowo trudną sytuację rynkową, w której coraz wyraźniej widać pierwsze sygnały spowolnienia gospodarczego. Aktualny konsensus rynkowy zakłada możliwe obniżenie poziomu stóp procentowych na przełomie 2023 i 2024 roku, z tendencją na Q1’24.
Za ewentualną (mało prawdopodobną) podwyżką stóp przemawiać mogłoby również zaostrzenie polityki przez banki centralne w ostatnim czasie - mowa m.in. o Rezerwie Federalnej i Europejskim Banku Centralnym. Zarówno w strefie euro, jak i w USA inflacja zaskoczyła mocno w górę, powodując wzrost obaw o kontynuację dezinflacyjnego trendu. Członek Rady Henryk Wnorowski sugerował w ostatnim czasie, że przesłanki w postaci wyższych stóp w zagranicznych bankach centralnych prawdopodobnie okażą się niewystarczające, aby RPP zaostrzyła swoją politykę.
Sytuacja inflacyjna w Polsce różni się znacząco od pesymistycznych listopadowych prognoz NBP. Rada nie zdecydowała się na podwyżkę stóp wobec widma silniejszej presji inflacyjnej, zatem mało prawdopodobne jest, aby decyzja o podwyżce została podjęta teraz. Potencjalnie zmienić mogłyby to marcowe projekcje NBP - w sytuacji jeśli zakładałyby zdecydowane pogorszenie perspektyw inflacyjnych (pamiętajmy, że projekcje z listopada były bardzo pesymistyczne).
Mateusz Czyżkowski