Szacuje się, że około 10 proc. spółek publicznych w USA funkcjonowało na koniec 2021 r. jedynie dzięki możliwości uzyskania taniego refinansowania. Problem spółek zombi, których zysk operacyjny nie był w stanie pokryć obsługi bieżącego kosztu długu, nie jest żadną nowością. Ich raison d’être bronił się jednak przez dłuższy czas, dzięki prowadzonej globalnie ekspansywnej polityce monetarnej.

Obecnie wraz z zacieśnianiem i w efekcie wyższymi obciążeniami z tyt. obsługi zadłużenia apetyt spółek zombi rośnie, a pożywienia powoli brakuje. Ostatnia wypowiedź Jerome’a Powella podczas sympozjum w Jackson Hole zdaje się pośrednio zapowiadać, że nieubłaganie nadchodzi czas na eksterminację podmiotów o dużym doświadczeniu w zakresie funkcjonowania na skraju żywotności. Sytuacja ta doprowadzić może w dłuższym terminie do uwolnienia zasobów, których realokacja przyczyni się do zwiększenia poziomu efektywności i innowacji, przy wciąż współistniejącym problemie kosztu pieniądza, który przynajmniej w okresie wysokiej inflacji infekować będzie kolejne podmioty testowane dodatkowo przez potencjalny spadek konsumpcji czy wzrost bezrobocia.

Szansą dla tego typu przedsiębiorstw może być paradoksalnie nawrót pandemii, który przynajmniej na jakiś czas mógłby osłabić dążenie Fedu do dokonywania pośredniej dezombifikacji.