Koszyk blue chipów spadł o 1,4 procent niesiony na południe przeceną 13 walorów przy 7 rosnących. Sesja miała przebieg zbliżony do czwartkowego. Po wysokim otwarciu zbudowanym na presji wzrostowej z giełd bazowych popyt nie znalazł siły do kontynuowania zwyżek, ale z ochotą odpowiedział na poranną przecenę w USA. Efektem było zamknięcie sesji na poziomie zbliżonym do dziennego minimum, które przełożyło się na blisko 6-procentową stratę WIG20 w skali tygodnia i niemal 13-procentową w skali miesiąca. Zamknięcie tygodnia przez WIG20 było najniższe od jesieni 2020 roku, a w układzie dziennym drugie najgorsze w tym roku. Perspektywa techniczna nie wygląda jednak tak źle, jak wskazuje na to wyniki w wybranych okresach rozliczeniowych. WIG20 pozostał w grze o obronę strefy wsparcia w rejonie 1860-1793 pkt. W efekcie dzień, tydzień i miesiąc nie przesądzają o przyszłych sukcesach podaży. Stale można mówić, iż mieszanka wyprzedania rynku – na 10 ostatnich sesji tylko jedna skończyła się zwyżką WIG20 o 0,07 procent – i prób zagrania odbicia stawia popyt przed szansą zbudowania chociaż korekty ostatniej przeceny. Niestety, pod uwagę należy też brać kondycję giełd bazowych, które w poniedziałek wejdą w teoretycznie i historycznie słaby okres roku. Mechanizm znany jako Sell in May będzie miał w tym roku wsparcie w postaci agresywnej polityki amerykańskiego banku centralnego i wątpliwości związanych z pchnięciem amerykańskiej gospodarki w recesję. Potencjalne spadki na świecie będą trudne do zignorowania w Warszawie, która sama w sobie staje przed perspektywą wciśnięcia mocnego hamulca gospodarce przez bank centralny, który dzisiejszym odczytem kwietniowej inflacji na poziomie 12,3 procent stanął przed zadaniem walki o własną wiarygodność i naglącą potrzeba powstrzymania spirali wzrostu cen.

Adam Stańczak

Analityk DM BOŚ

Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.