Tym razem "trzy wiedźmy", a więc dzień, w którym wygasały marcowe serie kontraktów terminowych, w szczególny sposób nie "namieszały" na warszawskiej giełdzie.
Trudno to jednak uznać za niespodziankę. Świadomość potencjalnego zagrożenia i pewne zrównoważenie sił na rynku, co doskonale ilustrowała niska liczba otwartych pozycji na kontraktach terminowych na indeks WIG20 (brak polaryzacji stanowisk), taki relatywnie spokojny przebieg piątkowej sesji właśnie sugerowała.
Piątkowa sesja, która zakończyła się wzrostem indeksu dużych spółek o 1,26 proc. do 1506,50 pkt, w istotny sposób nie wpłynęła na zmianę ogólnej sytuacji technicznej. W dalszym ciągu strona popytowa posiada przewagę, co pozwala zakładać atak na poziomy powyżej 1600 pkt w najbliższych tygodniach.
W nieco dłuższej, kilkumiesięcznej perspektywie czasu, nie można wykluczać wzrostu aż do 1920,44 pkt, gdzie barierę podażową tworzy szczyt z pierwszych dni stycznia br. Taki scenariusz jest o tyle realny, że obserwowana od dwóch tygodni poprawa koniunktury na Wall Street, może wskazywać na początek dłuższego odbicia na amerykańskim rynku akcji. To natomiast musiałoby pozytywnie wpłynąć na GPW.
Układ sił na wykresie indeksu WIG20 zmieni się w momencie zamknięcia luki hossy z 4 marca br. (1401,92-1425,10 pkt). Dopiero wówczas zostaną zanegowane wstępne sygnały kupna z ostatnich tygodni i dopiero wówczas trzeba będzie się liczyć z możliwością testu lutowych minimów (1253,24 pkt).