Czy widzą w tym okazję do zakupów po niższych cenach i dołączenie do trwającej od czterech tygodni tendencji zwyżkowej, co byłoby zachowaniem charakterystycznym dla okresów dobrej koniunktury. Czy też jednak przecena wzbudzi zaniepokojenie przed zakończeniem ruchu w górę i zachęci do dalszego wychodzenia z rynku. Przebieg wczorajszej sesji wskazywał raczej na drugie rozwiązanie.
Wskazanie jest tym bardziej pesymistyczne, że WIG na pierwszej sesji tygodnia dotarł do luki hossy, jaka powstała 23 marca. Rozciąga się ona pomiędzy 23,6 tys. pkt a 23,9 tys. pkt. Stanowi silne wsparcie, którego przełamanie byłoby ważnym argumentem w rękach pesymistów, wieszczących, że bessa jeszcze się nie skończyła. Słabość kupujących z wczorajszego dnia każe spodziewać się próby zasłonięcia tej luki.
Na świecie w dalszym ciągu największą uwagę przyciąga branża bankowa. Można jednak zaryzykować tezę, że dzieje się tak nie do końca słusznie. Nie ma wątpliwości co do znaczenia ustabilizowania kondycji branży finansowej, ale jednocześnie naiwnością byłoby oczekiwanie, że to rozwiąże wszystkie problemy. Wciąż jeszcze nie poznaliśmy pełnych konsekwencji recesji w branżach niepowiązanych z rynkiem nieruchomości. Te są najbardziej wrażliwe na ograniczenie wydatków przez konsumentów.
Na podstawie badań opinii publicznej szacuje się, że może ono sięgnąć nawet 1 bln USD. To kwota porównywalna z odpisami, jakie poczyniły instytucje finansowe w związku ze spadkiem wartości aktywów. Amerykanie deklarują, że na oszczędności mogą przeznaczać 14 proc. dochodów. To prawie 9-krotnie więcej niż w minionym roku wynosiła stopa oszczędności w USA. Najbardziej wymowne jest jednak to, że ponad 80 proc. osób deklaruje przeznaczenie środków pochodzących z pakietu stymulacyjnego Obamy na spłatę długów albo na oszczędności. To stawia pod znakiem zapytania możliwość szybkiego pojawienia się pozytywnych skutków pomocy rządowej dla konsumentów.
Wciąż też nie ma przełomu, jeśli chodzi o napływające informacje gospodarcze. Wczoraj rozczarowały wszystkie - od skali spadku cen domów, przez nastroje konsumentów do aktywności w sektorze przemysłowym. Instytucje międzynarodowe w dalszym ciągu przedstawiają coraz bardziej pesymistyczne prognozy. To tworzy niekorzystny klimat wokół akcji i nie skłania do trzymania ich przez dłuższy czas. W takich warunkach uwaga inwestorów skupia się na najbardziej płynnych spółkach.