Choć sam zakres ruchu w dół nie jest jeszcze niepokojący, to sekwencja zdarzeń, gdzie najpierw rynek wysyła sygnał kupna w postaci pokonania poprzedniego szczytu, a potem szybko go neguje, ma negatywną wymowę.
Dwie wcześniejsze korekty spadkowe trwającego od lutego trendu zwyżkowego zabrały indeksowi WIG po ok. 8,5 proc. Na tym tle ostatnie spadki nie wyglądają groźnie. W najgorszym momencie sięgały 6 proc., a w cenach zamknięcia nie przekroczyły 5 proc. Trzeba się jednak liczyć z tym, że dołek zostanie pogłębiony. Piątkowa sesja wyglądała raczej na ruch powrotny do sierpniowej górki, niż na zapowiedź powrotu dobrej passy.
Gdyby miał się spełnić niekorzystny scenariusz i WIG spadłby od ostatniego szczytu o 8,5 proc., to znalazłby się na wysokości 36,8 tys. pkt. To zaś oznaczałoby powrót do poziomu z 21 września, czyli sprzed 6 tygodni. Czerwcowy spadek sprowadził WIG do poziomu, jaki miał 3 tygodnie wcześniej, a przecena z przełomu sierpnia i września sprowadziła indeks do wartości notowanych 2 tygodnie wcześniej.
Te porównania mają nie tylko statystyczny wymiar. Chodzi w nich przede wszystkim o uchwycenie nawisu potencjalnej podaży od tych, którzy tracą w danym momencie na akcjach i mogą decydować się na ucinanie tych strat. Im ta grupa jest większa, tym większe jest ryzyko utrwalenia zniżek. Aktualnie sytuacja pod tym względem nie budzi jeszcze niepokoju.
Jednak gdyby wzorem poprzednich korekt spadek był kontynuowany przynajmniej do poziomu 8,5 proc. poniżej ostatniego szczytu, to sytuacja zaczęłaby wyglądać niepokojąco. Techniczny obraz rynku uzupełniają zbliżający się do średniej tygodniowy MACD oraz przebiegająca na wysokości 37,4 tys. pkt 3-miesięczna średnia krocząca. Spadek MACD poniżej średniej byłby silnym sygnałem sprzedaży. Od końca 2008 r. wskaźnik znajduje się powyżej niej. Natomiast 3-miesięczna średnia powstrzymała zniżki w połowie tego roku, wcześniej bardzo dobrze sprawdzała się też w trakcie bessy.