Warszawska giełda drugi dzień z rzędu odrabiała spadki z ostatnich sesji. Rosły przede wszystkim ceny akcji największych firm. Indeks WIG20 zyskał na koniec dnia 2,5 proc. – dokładnie tyle ile we wtorek. Akcjom w drugiej części dnia pomogła poprawa nastrojów na rynkach zachodnich, gdzie ceny poszły w górę po publikacji lepszych tygodniowych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Wśród mniejszych firm zmiany cen były dużo skromniejsze, ale nie ma się chyba co dziwić. Inwestorzy żyją już jutrzejszym debiutem praw do akcji PGE, spółki, która podniesie wartość giełdy o co najmniej 40 mld zł. (nikt nie spodziewa się spadku ceny w pierwszym dniu notowań). Z dużym prawdopodobieństwem stanie się ona najbardziej wartościową polska firmą notowaną na giełdzie. To z jakim kursem zadebiutują prawa do akcji PGE może mieć istotne znaczenie dla dalszego rozwoju wypadków na naszej giełdzie.
Sytuacja wydaje się jednak trochę patowa. Z jednej strony mamy bowiem inwestorów indywidualnych. Dla nich wysoka cena na debiucie będzie zachętą do sprzedaży (realizacja zysków i pokrycie kosztów kredytów zaciągniętych na zakup akcji). Wysoki kurs na debiucie co innego będzie oznaczał dla krajowych funduszy, które są niezadowolone z ilości akcji zakupionych w ofercie. Wprawdzie będą się one musiały "doważyć" walorami PGE, ale z pewnością nie za wszelka cenę i nie koniecznie w pierwszym dniu. Argumentem za szybkim zakupami przez instytucje mogłoby być wejście już w grudniu papierów PGE do indeksu WIG20. Z naszych wyliczeń wynika jednak, że wartość 15 proc. pakietu akcji PGE musiałaby sięgnąć 7,4 mld. zł., co przekłada się na prawie 24 proc. wzrost kursu. (średnia oczekiwań analityków to niespełna 11 proc.).
Oczywiście, giełda zostawiła sobie furtkę w postaci kolejnej procedury kwalifikacyjnej do indeksu która nastąpi po zarejestrowaniu przez sąd emisji i wprowadzeniu akcji do obrotu. Ale to trochę może potrwać.