Wspominam o tym, dlatego że w zeszłym tygodniu mieliśmy do czynienia z sygnałem odwrotnym - czyli kupnem.
Sygnał sprzedaży wygenerowany przez amerykański indeks zmienności VIX, o którym pisałem dwa tygodnie temu (wyjście dołem ze wstęgi i powrót do niej) okazał się szczególnie przydatną wskazówką krótkoterminową do określenia momentu rozpoczęcia fali spadkowej. Wspominam o tym, dlatego że w zeszłym tygodniu mieliśmy do czynienia z sygnałem odwrotnym - czyli kupnem. Póki co dał on podstawę do zakończenia krótkoterminowej tendencji spadkowej, która nomen omen na S&P 500 zniosła niemal idealnie 61,8 proc. zwyżek rozpoczętych pod koniec października 2009 r.Spadki dokonywały się w towarzystwie raczej dobrych danych makroekonomicznych. O ile wzrost PKB w USA za ostatni kwartał można uznać za przeszłość zdyskontowaną już w zeszłym roku, to Chicago PMI (61,5) czy ISM produkcyjny (58,4) to już dane za styczeń, i to dane bardzo dobre.
Może się zatem okazać, że PKB w pierwszym kwartale nie będzie rosło w tempie 2 proc., jak się spodziewa rynek, ale znacznie szybciej, co może dać impuls wzrostowy. Ciekawe, jak z tego punktu widzenia wypadną miesięczne dane o zatrudnieniu. Cały czas uważam, że są to dane kluczowe dla przyszłej koniunktury gospodarczej. Oczywistym jest fakt, że podążają one za gospodarką. Warto jednak po raz kolejny podkreślić, że obecna recesja jest pod względem sytuacji na rynku pracy najgorsza od wojny. W każdej kolejnej recesji zatrudnienie spada mocniej, proces ten i powrót do zatrudnienia sprzed recesji (od dołka) trwają dłużej. Gdyby obecna zapaść była tego samego rzędu co poprzednia (2001 r.), to zatrudnienie byłoby na poziomie sprzed recesji.
W bardzo krótkim terminie można założyć krótkoterminową korektę ostatnich zwyżek. Pozwoliłoby to na utworzenie lokalnej formacji głowy z ramionami i wręcz pomogło w dalszych wzrostach. Z drugiej strony opór na poziomie 1150 pkt wydaje się być bardzo mocny i trudno mi sobie obecnie wyobrazić jego szybkie i trwałe przebicie. W związku z tym oczekiwałbym raczej trendu umiarkowanie spadkowego albo horyzontalnego.Na krajowym rynku widać dość sceptyczne nastawienie do obecnie trwającego odbicia. Widać to choćby po zmniejszającej się bazie na rynku terminowym. Na pewno istotnym argumentem jest perspektywa dużych emisji pierwotnych, które będą drenowały rynek.
Trzeba jednak pamiętać, że o ile nie stanie się nic niespodziewanie złego w gospodarce światowej, to spółki są wycenione na atrakcyjnym poziomie i nie będzie łatwo o głębokie spadki. Zwłaszcza jeśli popatrzymy na ostatni odczyt Wskaźnika Wyprzedzającego Koniunktury instytutu BIEC, który zanotował po raz kolejny wzrost. Dotychczasowe obserwacje jego przebiegu przemawiają za ożywieniem gospodarki nabierającym kształtu litery "V". Kondycja firm sektora produkcyjnego się poprawia, tempo napływu zamówień wzrasta, stopniowo odradza się zainteresowanie kredytem konsumpcyjnym.